Akryl, pastel, tektur
(foto by AMD)
Rozterka- Boskie zlitowanie
Błękitna przestrzeń wolności
Jest przyczyną smutku wielkiego,
Chłopca małego dręczonego
Serce okrutnie ściskającego
bez litości i chwili wytchnienia
Z ust jego wydobywający się
Głos tęsknoty, niezawinionych łez
Lecz przepiękny.
Wypływa on gładko i wolno
Na pustą przestrzeń błękitu
Łączy się z jego odcieniami
Tworząc strumień błyszczących
Iskier wesołych.
Oczy chłopca chłoną te zjawisko
Zamieniając nagle słone łzy
W słodki uśmiech na twarzy
Czoło nagle z zaciętego
Jasnym się staje
Twarz przejrzystością błękitnych
refleksów
Zalana zostaje
Owa mgła błękitu
Z twarzy na całe ciało
Równomiernie się przenosi
Nawet skromne odzienie
Co się z nim dzieje?
W majestatyczne się przemienia
I jak jego skóra
Aksamitem po tysiąc krotnie
wypolerowanym
Się rozprzestrzenia.
Całość zjawiska onieśmiela
Nawet już z dala nadlatujące
ptaki
Które z głośnym hukiem padają
I z zamkniętymi ślepiami
U stóp chłopca się kłaniają
On nic nie widząc
W transie pogrążony
Nadal śpiewa
W poświacie mieniąc się dalej
Tworzy się i tworzy
W zawrotnym tempie
Dzieło boskie
Które nie sposób jest
Ludzkimi zmysłami
Posiąść.
Na rozległym tym pustkowiu
Rzecz się dzieje
A mianowicie:
Boskie zstąpienie!
Które świadków swoich ma-
W przyrodzie niemej.
Jaki to widok przecudny!
Enigmatyczny zarazem, że
Swoją obecnością, ideałem
Świat otaczający zaraża.
Słońce na górze już wyblakłe
W starciu z boskim światłem
Nie ważąc się pod żadnym pozorem
Bogu stanąć czołem w czoło
Z trwogi nie z ubytku szacunku
W chmury się zatapia
One także widząc taki widok
Przerażone rozstępują się
I tym samym powitalny
Dają popis
Kolorowym wodnym kaskadom
Które dają z siebie wszystko
Wyczerpane,
Uciszają się nawzajem
Nagle srebrne błyski przeszywają
Gładko niebo
I na cześć swego Boga
Radość swą wyrażają
W nerwowym pląsie
Dają jasność
Ciemnym istotom
O ważnej sprawie powiadamiając
Jednak nie wszyscy zrozumieli
Owy sens tych błysków
I za konary drzew się pochowali
I tam za karę swój koniec nagły
Zaznały
Pozostawiając ową wolną przestrzeń
Na chwilę jakąś
Dał Pan Bóg chłopcu
Radość
I kończąc swój przepiękny śpiew
Przecierając nagle oczy
Bo czar nagle prysł…
A chłopiec nadal
Patrzy się w dal
Zjawiskiem onieśmielony
Nadal trwa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz