Droga długa do wyjścia
I na szczyt wejścia
Ale może nie trzeba będzie
Tak do końca
Wnosić ten kamień men
Może Pan Bóg
Gdzieś w połowie odciąży
I koniec pokuty zapowie może
Wraz z naszym ciemni końca
A początkiem
Wiecznego jasności słońca
Gdy odpowiednio ją zniesiemy
Trza ją znieść pokornie
Wsłuchując się w Jego znaki i oznaki
A nie..
Wieszać na Nim koty i ptaki
I nieść Jego wieść
Oddając Mu się
Nawet jeśli jest ten Krzyż bolesny
Poświęcając Mu swe umęczenie
Cieszmy się nim choć z pozoru
Przeczy to szczęściu
Ale Bóg w ten sposób
Zlitował się nad nami
Poszkodowanymi
Zsyłając mękę i udrękę
Która jest treningiem
Naszego hartu
Ciała psychy i ducha
I sprawdzianem
Czy wytrwamy my
By godnie mieć
Szansę na zmartwywstanie
Już tu i teraz drogi kompanie
Która ma oczyścić wewnętrznie
Coś co spaskudziliśmy skrzętnie
Po coś to- Rzekł- z..noś.
I.G.W.T.
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz