Nareszcie w areszcie
Nie są źrenice wasze
Narażone
Na wszystko dookoła
Choć nie chcą patrzeć
Zawsze
A chłoną widok
Mimo woli do woli
Szeroko otwartymi oczami
A bronimy się jednak
Zamkniętymi duszami
I nie dopuszczamy tego widoku
Które mamy na oku
Bo by dopuścić coś do środka
Dusza musi to zaakceptować
Świadomie
Nie tylko rzucić gołym okiem
Bo nie zawsze
Dusza jest uaktywniona
Bo może być w co innego
Zapatrzona
I może jest wtedy uśpiona
Na wszystko pozostałe
I widzi widok niemy
Nieożywiony
Co mówi do ciebie
Ale go nie słyszysz
Słyszysz
Ale nie dogłębnie
To jest Ci zbędne
Wisi Ci koło dupy
Lub sobie kona ta dusza uśpiona
Ze łzami w oczach
Z przyczyn jej tylko znanych
Mimo że gałki widzą obiekt
Pustym wzrokiem akceptują go
Czasem widzą go wręcz
Martwym wzrokiem
I nic nie da się odczytać
Bo do tanga trzeba
Duszy mej i twojej
Ożywionej natury jej
I spuszczamy gały
Bo nie chcemy
Ogołocić się ze swojej
Tajemnicy
Bo nie chcemy
Bo nie czujemy
Bo czy musimy?
A on
Może i patrzy
Ale tylko gałką
Oddalony
I nieobecnie niecnie
Obcy
I to wyczuwa człowiek
Bo nie zawsze on śpi
Gdy z tobą jest
A nie jest
A czasami jest
Choć i to
Przez przypadek
Jeśli to nie jest to
Bo przecież
Nie dla każdego
Są te najskrytsze
Duszy skarby dlatego
Patrzenie na siebie
To tylko pozory
Chyba że trafisz
Na akurat te akuratne
Ozory
Bo widzieć się oczami ciała
A widzieć się oczami duszy
Widzieć się świadomie
A nie patrzeć jak
Sroka w gnat
Czy jakoś tak
Ot tak
To zawsze jest
Co innego
Bo dla każdego
Jest inne spojrzenie
Wyznaczone
Lub tylko patrzenie
Gdy dusze są sobie obce
Tak jak przed siebie
Że ogarniasz obiekt wzrokiem
Ale nic z tego nie wynika
Że tylko surowa logika
Gołym okiem
Tak jak szkiełkiem i okiem
A czasem
Spojrzeniem od pierwszego
Wejrzenia
Jakby znały się od zawsze
Naszych dusz serca
Wtedy jest laser!
I gałki dochodzą do wnętrza
I prześwietlają się świetlanie
Na wskroś
Jakby wbijał ci rogi
W serca nogi
Łoś
Specjalnie ci zesłany
I duszy twej znany
Od lat nieznanych
Super ten
Ktoś
☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz