Siwe pnie
Osaczyły mnie
Zalane bursztynową rdzą
Karmią się widoku nędzą
Nasuwając jedno
Ich zakręcone odnogi
To nasze ręce i nogi
Trącone
Przetrącone
Czy utracone
Stoją utwierdzone
Na polu chwały
Jak smętne postumenty
Naszej utraty tego ego
Co było nam dane
A zostało odebrane
Chwała poszła dalej
Zakorzeniona ona
Zaowocowała
Ta męka cała
Z niej wyrosły nowe
I kołyszą się biernie
Szumiąc se:
Cierpienie ma sens!
A my jego istnieniem
Pośród drzew i krzew
Pląsając wbrew
Cichym wiatrem
Manifestujemy jego istnienie
Drżymy i uginamy się
Pod każdym jego tchnieniem
Cichym wiatrem gdy się dąsa
Głośnym szumem
Gdy raduje wesół po nas pląsa
Muskając pociesznie
Pośród tych drzew i krzew
Na polanicy ciszy po Cię
By było raźniej
Wynajduje ślad i kształt
Zarysu postaci Twej
Co z każdą chwilą blednie
I umyka jak pamięć
Starszej pani
Zaciskam więc wieko powieki
By nimi zatrzasnąć ci
Wyjście z mej głowy
A gdy otwieram je
Mimowolnie
Wylatujesz z niej jak ptak
Z klatki wolny
Nie wiedząc o tym
Iż sam skazujesz się na
Sromotną samotnię
Wytężam więc serce obłędnie
Przytłumionym jęku lękiem
Który rozdziera je jak piorun
Podczas burzy pnie
By wyżłobić w nim miejsce
Tęsknoty fundamentem
Dla ciebie
Tyś Któryś mym
Tętna serca echem
Oddalającym się
Do siebie
Tam gdzie teraz jesteś
Z dala ode mnie
I tak
Linia pamięci trwa
O nas
Na ląży trwamy my
Ocaleni
Choć nie scaleni
Oddaleni
Choć cali
Oddalamy i zbliżamy
Jak fale
Postawieni w niej
Opadamy jak kamień
Z serca sobie wzajem
Rozluźniając brew wbrew
Napawamy tym
Bijącym echem
Naszych wspomnień
I westchnień
Z nim pląsa se
Wiatr co dąsa się
Z tragizmem nutki
Nie trzeba mu wudki
Na trzeźwo i hardo
Znosi porażki smutki
I ich sentymentalne skutki
Walcząc ze słabością swą
Bierze na klatę
I brnie pokornie
Z krzyżem istoty
Tęsknoty naszej
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz