Opętanie tanie panie
jak ponura chmura
zły duch Cię buch
i tak przyzwyczaiłeś się
a zawsze trza w końcu
opamiętać się więc
o opamiętanie jest me wołanie
bo opętanie nie tanie panie
ogarnęło Cię więc
wzywam cię szatanie!
o zaprzestanie
zaprzestań stań się!
w Nim
by tylko
w coraz większe bagno no
wciągać i zatopić Go
nim ja się stanę z Nim
Bogiem mym
i wejdę w posiadanie
zbroi Boga
by ta złowroga i podła
z niego opadła
sata zbroja
by rozbroić z tego
coś nabroił odkąd gdy
zadomowiłeś się w Nim
czyniąc Go innym
winnym a bezsilnym
jak On nie ma siły
wyprzeć się Cię
trza będzie użyć
drastyczniejszych środków
lub baju w bajce tej środku kotku
i ku ku na muniu leczyć
co dzień oj nie
wadząc się z tym
o każdej porze potworze
by za życia nie zniweczyć się
ratuj czuciem
wyczulony na mnie
a nie truj szczuciem mnie
gdzie obłudny fałszu swąd stąd
zalatuje i otumania dumnie
panosząc się w tryumfie
ponosząc z nas ofiarę
robiąc ze mnie mumię
manią Cię co omamiła mnie
i truje wdzierając się do środka
i ssie i zżera jak huba pień
więc szatanie
i nie truj mu jak ostatni luj
swe podszepty szpetne i tanie
że będzie dobrze bobrze
bo nie będzie z tobą
never oj nie!
tylko jak mu to powiedzieć?
gdy on pod pantoflem stłamszony
a raczej kopytem Cię ogłuszony
jeździsz po nim
a raczej na nim
robiąc z niego nawet nie konia
a marnego osła
a z siebie posła
może go trzasnąć?
byś się z niego wytrząsnął!
jak ratownik wodny
gdy tonący
za bardzo wierzga się
i nie sposób inaczej
czasami trza zadziałać
stanowczo za stanowczo
bo obłąkanie może być za głośne
za ciężkie i w stadium obłąkania
posunięte o ciut za daleko
drogi duchowy kaleko
jak mu otworzyć duszę???
by usłyszał me katusze
by usłyszeć mógł me
subtelne łkanie
o opamiętanie
gdzie milczenie jest sygnałem
zawieszonym na naszej
niewidzialnej lonży
co mimo że ciąży i drąży
nieświadomie nas wiąże
głośnym myśli usilnej
wołaniem
co jak piorunu prąd
przeszywa swą ofiarę
i ostaje jak trąd
co okupuje głowy nasze
że ledwie żywa
twa i ma istota
prawdziwa?
na jawie
i we śnie
właśnie jaśnie
się to odbija
jak w krzywym zwierciadle
tam się stykają
nasze zażalenia żale
ale i życzenia
i jak jest realnie
i dobrze bobrze o tym wiemy
gdy nic o sobie nie wiemy
a się czujemy
i czuciem tym jemy
i tęsknotą tyjemy
choć wychudzeni
i niemo nemo nim szczujemy
życzeniowość wobec siebie
roszcząc i czcząc
w myśli kartujemy
jak spiskowcy
krzepiąc się
potajemnie
platonicznym daniem
przez nas samych
z nas nam zgotowane
z pustki po się
posilamy się
cieniem i echem
przyprawianej
tym się karmimy
tym się mamimy
mój miły
smakuje?
gdy w duszy i sercu
z głodu kłuje?
mimo że 10 golonek wchłoniesz
to nic nie pomoże może
tylko jej odór dotrze do niej
na nic zdając się
w jej horrorze
czy to jest zrozumiae Ty co
pałętasz się beze mnie tak wytrwale
do upadłego uległego kolego
do końca bytu odbytu swego
aż metodą prób i błędów
zderzymy my się
totalnie skołowani
tacy cacy opętani
nie poznając się wcale
bo pamięcią czucia
wypalimy się
i nie będzie co
okalać się
bo będzie nemo
z nas
i śladu po nas
i tacy byle jacy
obojętni obojniacy
poddani opadniemy
na się prochem
po emocji mocnej
pocieszeni
wspaniałomyślnym
wiatrem który pchnie
swym współczującym tchnieniem
nasze ochłapy
w Boskie połacie Bracie
a może
w krwiste diabła morze
piekielne łapy
za to że
nie poszliśmy Bożą radą
a gdzieś zboczyliśmy
jak zboki nietrafionym krokiem
z Boskiej pewnej drogi
rzuceni odłogiem od się
na przeciwległe wsie
zgubiliśmy nas
w gąszczu ciemniczki smutku
jak ogłuszone ciuciubabki
lunatykujemy po omacku
kierując się w stronę światła
którym jesteśmy dla siebie
jedynym punktem zaczepienia
z dala co się jakoś stale oddala
lalala
lalala
lalala
Drogi Duchu Twój
Druhu drogi mój
usłyszysz to teraz
we śnie
list ten właśnie
który ślę na oślep
na fejsbuczka lep
lub i nie
czyli?
Amen
Ci ślę
ściśle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz