Zamarznięta Clod Nimf
Jego zimnem
Wystawiona na szok jak chomik ongiś
Przed sklep
Gdzie we framudze los dogorywało
Zwierzątko łkało
Trzęsieniem ciała z zimna
Mimowolnie
Mi się ze swej niedoli zwierzało
O Panie
Nadszarpniętym zaufaniem
Potknięciem moralnym
Aż wstrząśnięte serce
W zawale nagłym
Że roztrzęsione ręce co
Presji agresji uległo
O Kolego
Że zamarzła głowa i mowa
Szokiem smutku obdarzona
Przewidzianej bolesnej wizji Cię
O Kocię
Odstawiając cyrk
W niepohamowanej opresji
Na lòd skostniało
Gdy dowòd bolesny dojrzało
Zimno nieme i nie me!
Łzą zołzą gorejącej żałości
Skraplają się w bezwładnej
Aurze niedopowiedzenia
Niemocy niemej złości
Oni.
Spływając po sobie
Deszczem
Milczenia i oddalenia
Nie zahaczając o się
Lawirując po krawężniku
Nie docierają do się
Na marginesie się
Nie mogą przebić do siebie
Nie czerpią z pełni
A tkwią na powierzchni
Poza sobą
Może nawet poza
Własną osobą ?!?
W niej brodzą !
Zamiast w pływać pełni
Pod wodą
Oddychając sobą
Z powodu siebie
Dla siebie
Powodując się swą
Wzajemnością
Wolą pozostać sobą
Więc rozpływają się
Osobno gdzieś
Rozcięczając byt
Swej wspòlnej i spòjnej
Esencji mocnej emocji
Sikając na nią???
Wsiąkając w nią!!!
W swą nową
Powieść
By tylko wieść
Do przodu życie swe
By kręciło jak kołowrotek się
Bezmyślnie?
Bo jak przycupną
To za bardzo się usłyszą i zobaczą
A więc poznają
A to może być groźne i zbyt mroźne
Dlatego pozorami się opychają
By się na Amen niezamrozić
Zastępczą kies strawą
Takie alibi se stwarzają
Dlatego trza
Ciągle pędzić nęcić i kręcić
By razem niby być
Ale z odwròconą do siebie
Serca twarzą i jego uwagą
Na ląży jego rytmu trwając
A nie Jego składem się karmiąc
Czyli wdychamy serca adory
W nich się pławiąc
Zamiast samym sercem...
Amen
Swietna sylwetka!
OdpowiedzUsuń