środa, 15 stycznia 2020

Srebrna wierzba




Hi yux .!. At me loox
Anielskim wejrzeniem
W me rdzawe spojrzenie

Pyszny gadzie
W jarzeniowym sadzie
Kłuła nasze siedzenia
Trawa
Wonią uniesienia
Naszego pragnienia
Trwa
Srebrna Wierzba

Z Jego łaknienia
Opada i ja
I na mnie pada
Jej cień
I na mnie schnie
Drżący On
Ten senny Morf
Co wyszedł
Do mnie
Z krainy snòw
Znòw

I bucha jak ropucha
Po mnie po całości
Mea i Twa culpa
Niemym mym
A nie Twym
Płaczem
Bo u Cię
Serce Twe
Jeno kołacze

Ze wzruszenia Naszego
Ròżanego poruszenia
Łodygą wierzga
I rozgrzesza
Drgnięciem liścia

Gdzie serce me dudni
W korze jej zaklęte
Na dnie uroku
Mroku mej studni
Jak więzień

W ciszy
Księżyca blasku
Daleko od brzasku
I wrzącego wrzasku
Dudni i dudni
Srebrzystą poświatą

Słyszysz to?

Nie!
To nie On!
On tylko prze
Lecieć chce z Tobą!

A więc
Leć ze mną!
Podaj mi dłoń!
Lub swój włos

A w błogi niebogłos
W wieczności toń
Ze mną toń i utoń!

W utopi naszej
Miłości się utop!
Lub na tory von!

Masz bliziutko...

Powtarza mi On
Zza okna ptak
Ten sekretny gad
Co gruchocze i śpiewa
Jak wybitny śpiewak
Co ćwierka mi
I rechocze przewrotnie
Na przemian
Swe miłości wyznanie
Na przemiał
Lub dnia następnego
A zwykło niezwykłego
Tanie powitanie

Trza wbić się
W jego radosny lament
W odpowiedni jego ton
Bo inaczej tylko zamęt
Bo może fałszuje tylko On!

Ale musiałby to być:

.!. PTAK SZATANA .!.

AMEN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz