wtorek, 23 czerwca 2020

O szczęście nie pojęte .!.


O szczęście nie pojęte!
Tyś Sam odnalazł mnie!
By zgubić na zawsze
Odwiedzając we śnie
I uciekając
Jak dziki zając
Ode mnie nagle
Jakbym była Twym
Niebezbieczeństwem
Trędowatym
By zgubić nas
Na zawsze na jawie
O nie mylę się!
Bo tylko na chwilę!
By cierpiątkiem
Uszlachetnić duszę
Oczyszczając ją
By przyjąć na nowo
Nas na jej łono
Odradzając się
W piękniejszej
Miłosnej formie
Bo czasami
Przesilenie
Między nami
I wtedy dozujesz
Odrzucając mnie i się
Na przeciwległy brzeg
Naszych serc
By odnowiło się uczucie
Jak podcinając włosy
By lepsze wyrosły
W niebogłosy
Więc z dala od się
Patrzymy na się
Odrzuceni
Choć złączeni
Duszy sercem
Patrzę na Cię
Im mniej tym więcej
Słabość siłą
Pustka pełnością
Bardziej w niej
Czuję Cię
Gdy nie ma Cię
Jesteś bardziej
Przy mnie
Choć boleśniej
Czy rozumiesz mnie?
Człowieczy Boże??
Co zesłany
Zstąpiłeś jak Anioł
Taki ładny
Czujesz mnie
I ja to śnię tętnem
Myśli mej na jawie
O Cię w mej głowie
Obok Cię przy Twym
Pełnym pustostanie
Dusza przezroczem
Nikłością ulotną
A jakże absolutem
Pełnością całą i stałą
Czyli niby osobno sami
A jednak tak to razem trwa
Na rannej tratwie trwamy
Duszy katusza ma i twa
Niema nasza modlitwa
Serc drżących cicho
Niemą histerią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz