*
Bordowa żabka
Bez nadziei na pokrowiec namiotu spojrzałam
i w zaskoczeniu wielkim bordową żabkę ujrzałam.
Nikt mnie nie odwiedził słowem pisanym
bądź spontanicznie wypowiedzianym
tylko ta bezradna żabka
na taki piękny gest się zdobyła
- bezinteresownie
i mą osobę odwiedziła
- niespodziewanie.
Ku mej pociesze jest to przyczynek
łagodzący serca drżenie
-z marazmu myśli ciemne oczyściła!
Przerywając mą niemoc pójdę skąd przyszła ona
- na powietrze świeże
i podziwiać będę te piękne, wolne zwierzę!
Teraz siebie czas jest wynieść!
- na łono trawy mokrej a z nią lekki pomruk z pola
krowy znużonej.
- na nieszkodliwe łowy gdzie oczy chcą dosiąc namacalnego
piękna
purpury sklepienia.
Bo pięknem jest ta przyroda!
I to wszystko czego tu w namiocie
Nie mam i wy nie macie
A szkoda!
Bo godzin na siedzeniu w nim
Strawiło się wiele
Męcząc oczy i psychikę
Fałszywym życiem!
Gdzie pozory w nadzieje płonne się zmieniają
I niechybnie dusze mą i waszą
W wir bezsensu porywają!
Niepotrzebnymi myślami, wspomnieniami
Głowę zaprzątają.
Niespełnionymi pragnieniami się karmi
Ku niebezpiecznej zagładzie dniami i nocami
Nadziewając jej farszem-odlatuję i marnuję
Pozostawiony i odgrodzony specjalnie dla mnie stworzony
Prawdziwy świat.
A już nie wiele czasu pozostało!
Na obcowanie z nim
Bo nie długo jest mi wracać
do innych bram.
Tego pełnego chorobliwych pozorów
Gdzie życie w życiu nieżycia!
Charakter, siłę oraz piękno kiszę
Bo w klatce ciasnej przyszło żyć
Gdzie codziennie słyszę dźwięki katorżnicze
Ciężki, męczący jazgot krytyk!
Codziennie wdychając papierosowy dym.
Dlaczego zabiera mi to piękno?
- szkło!
Co przed oczami odbija radio falami
I szczyci, że na żywo to wszystko!
A ja nie widzę tu nic żywego!
Tylko placebo tego Wielkiego
Bo poczuć nie mogę nawet łajna krowiego
Lub tej wonnej trawy seledynowej.
Ta szyba odgradza w błąd wprowadza!
I tak żyją nieświadomi tego życie tracąc
Przez mass media- ateistyczne
To dzięki nim czujemy wieczną trwogę!
Tak się o tym przekonałam
Leżąc w trawie nadal
Dzień i noc z przyjacielem w przyrodzie.
A cały ten zgiełk dzięki wizycie
Bordowej żabki, co przypomniała
Że nie należy w pozoru bagnie się babrać
Choć jest to ładne
( autorstwa Karolka :))
Bo świat tak piękny i prawdziwy!
Na nasze otrzęsienie czeka obok na nas.
Ja już żyje i żyć będę nadal!
I tego życia życzę wam!
Współistniejące istoty, ma rodzino!
Odrzuć swą pelerynę i zagłębcie swe dusze
Wraz z Jego twórcą- Jedynym Bogiem.
Bo jak myślicie? Czyje to słowa czytacie?
Skąd ta żabka mała tak nagle wzięła się w namiocie?
To jest znak prawdy, jaki przesłał mi z nieba
I ja przekazuję Wam! Wam wszystkim.
Więc cieszcie się nadal!
*
*
Pan Kogut
Na błękicie kłótnia!
Odbicie ziemskich trwóg :
A na ziemi cisza trwa
Niewinnych zwierząt gra
Niezmącony spokój i harmonia
Wieśniacze serce napawa
Gdzie w domu czy w polu
Za dnia jest do wykonania praca
Gdzie w słońcu przy wykopie bulw lub
Buraków bądź tych słodszych ich braci
Na seledynowej połaci w rozhulanym wietrze
Unoszone nad ziemią zmęczone kury nogami do góry
Bo jaj się ciężkich pozbywszy
Wirują swobodnie i leniwie
A koguty z tęsknoty troskliwie
Za nimi w niebiosa pieją!
Wypiejając hymn miłości do nich!!
W takt melodii wolnych pomrukiwań krowich
Mały kotek bury się wdrapuje
Na wysoko
rozciągnięte mury
Ma przed wzrokiem wścibskim kundla schronienie
A wiatr nagle przestaje wiać!
A kury piać!
Zmęczony zbyt energicznym tchnieniem
Znosi z powrotem dla bzika porwane w tan szalony
Szalenie zbzikowane kury-pazurem do góry!
Słońce wychyla oblicze ciepłymi językami
Ku strudzonym a wciąż radosnym
Na ciąg dalszy dnia przygody zaprasza
Ożywieniem powszechnym zaraża!
I wszystko tli jak w lokomotywie!
Ruchem jednostajnym zegar wybija
godzinę
po
godzinie
Gdzie o zmierzchu słońce na spoczynek idzie
-Czas wytchnienia!
Nagroda zasłużona w nocy spokojnej
I w modlitwie wiernie zanurzonej-serca
Za godny przebieg dnia-ciała
Przemęczone zdrowo w sen zaklęte
Gdzie czas na chwilę się spowalnia
W stan rozluźnienia strudzonych pochłania
Gdzie z powrotem w chronologii
Więź z naturą utrzymać musi Pan Kogut
Uczciwie porządek dnia wyznaczyć
Rankiem głośno piejąc
NAM.