poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Ja pierniczę


Ja pierniczę .!.



pierniczane 
serduszko mirabels

Złoty dywan mirabelek 
jak Wróbelek Elemelek
rozłożył przede mną 
bajeczne połacie swe
ślicznych skrzydełek

słodko kwaśne 
połacie Cię 
niczym płachta 
na wietrze 
falująca Twych 
aksamitnych 
a puchowych 
włosów
jak żółte opierzenie
jak listki jesienne 
na drzewie drżące 
przed ostatecznym 
upadkiem na łące 
kurczaka pisklęcia 
piskiem w niebyt 
niesione
co latać jeszcze 
nie może
w tym mordorze
mega 
miłłego a niemego
serduszka 
Twego i mego

tak liść opada
łza ma i Twa 
spływa na proch
w mogiłę się 
rozmywa
i na wieczność trwa
tra la la
ta gleba wilgotna
krwistą łzą zołzą 
naszą splamiona.

--
Jest dobrze przecie 
bo Bóg tak chce 
nawet jak nie jest 
ufo
trza ufać a zaufać 
Mu
doszczętnie 
a będzie mega 
pjeknie 
--

AMENEK

Z lotu ptaszka



Fot. by Tomasz Ertman


Z lotu ptaszka
jeszcze te owe
w spódnicy śnieżnej
smutnicy mej
w okowach
pogrążona On i ona
ja i Cię Jaśnie
gdzie kwiatuszki
z czuprynkom blond
to ukryty Cię .!.
Jasny Książę
co mroczki
smutnicy mej i Twej
rozświetla
bytem swym ciepłym
jakbyś świecznikiem Był
i goreniem niemym wył
jak udręczony w nocy
smutny a samotny wilk
bo jesteś nim
tak miły dziki wilk
co stoi
na pustej polanie
taki całkiem
niemrawy
nic nie zdradzający
jakby martwy
w dal zapatrzony
z tęsknoty za czymś
w oddali się skrzącym
trzon Jego istoty
jak to drzewo stoisz
a to co żyje w Nim
to ten ogień jasny
co uczuciem się tli
ten rozpalony Jego
blond promyk
co emocją mocną
uczucia skrytego tego
tli się Jego ego
i wydobywa się
miłosny dym z Niego
w którym trwamy my
własnie Jaśnie
nie wiedząc o tym
ale czując czuciem
podświadomie
intuicją ducha
co rytmem serca
bucha
to nas łączy
bo cuś nas łączy
cuś nieskonkretyzowanego
niewidzialna kinkilinka 
taki świecznik Tyś
taki Pan Świeca
co ciepełko
czuprynką ognia
swego
roznieca mi Twe
ogniste ego
a ja grzeję się
przy Nim
i na jakiś czas
ciepełko Twe
w sobie nosze
nim nie
przewietrzy mnie
srogo wiaterek
i nie ogołoci mnie
doszczętnie z Cię
z resztki dymku Twego
który wydzieliłeś
gdy mnie zobaczyłeś
pierwszy raz
wstecz parę lat
to był złoty strzał
dziwne kies porażenie
co przeszyło me mienie
i którym nasączona ja
została jak alkoholem
chodzę jak pijana
do dziś aż jakby
czas się zatrzymał
a kwiatki te
pociesznie a dzielnie
trwają obok mnie
jasne a piękne
w Jego osobie
również łkają
w trwodze tej
udręki mej i Twej
o Panie z niej
ręki tej przykrej
karmimy się
wzajemnie
to nasze główne danie
o Panie
i takie dziwne zadanie
o Panie
i może i powołanie
o miłły a skryty Panie
ale już nieco znośnej est
bo smuteczek na dwoje
a tym padole
rozcieńcza się
bo każde bierze
coraz więcej
w swe serca ręce
na siebie
by jakuś odciążyć się
wzajemnie
wręcz siłują się .!.
kto więcej łez
przełknie udręki tej
by dla drugiej
było mniej jej .!.
czy to zrozumiałe jest ?
to tak jakby
tyłeczkiem się
nadstawiać Vać
dla umiłowanej li ego
i przyjmować o miły Vać
lanie na śniadanie
na się Jaśnie
brać na się je
o miły bracie .!. 
dzieńdoberek .!.
i nie martwmy się .!.
jak martwi martwo
jak ja i Cię
martwię się
martwotą Twą
i swą martwą

Jakbym ogniskiem była


Chiba kiedyś to napacykuję
nim wykituję . 


Fot. by Tomasz Ertman

Jakbym ogniskiem
łagodnym a ciepłym
ognia językiem
ognia .!.
o Panie!
kochanie!
jaram się!
by strawić się!
i Cię
w duszy swej
w myśli mej!
spalam się!
i Cię
w myśli mej!
w duszy swej!
samoistnym żarem
każdym dniem
już serduszko
o to dba
na najwyższych
obrotach
pyka tik tak
i tańcuje by wszak
do całkowitego
wysmutnienia się
zjarać chłodem
do całkowitego się
zlodowacenia
że czuć uczuć
szczuć już
nie będę czuć
jak taka kłoda
niemrawa
ogniem życia
strawiona
powoli na Woli
opada
ku dnie gdzieś
w parku Sowińskiego
li Szymańskiego
na ławeczce
jak babcia ta
samotna a
opuszczona
sobie samej
pozostawiona
co gołąbki
karmi se
smutna
lekko nimi
pocieszona tak
powieka ma
i Twa
martwa
poleci se
przed się
w niebyt
jak Cię
ja całła
coraz Cię
bliżej
liżę się
i Cię
rany swe
i Twe
jak kotek
z brudu
oczyszczam się
i Cię
modlitwą
o Cię i się
właśnie Jaśnie
aż do żeśkości
ogołoconej
przejrzystości
chłodu Mości
by w Królestwie Boga
gdzie ani trwoga
olaboga
po wieki wieczności
zagościć
a nie z szatanem się
gzić i mścić
choć jeszcze
nie ma
całkowitego lodu
śmierci głodu
a coraz bardziej
w ziemię ciężej
wbijam się z Cię
głębiej o jej
by na niej
rozłożyć się z Cię
by zająć niemrawą
pozycję że hej o jej!
i rozpłynąć się z Cię!
w nią se
i już taka bezbronna
niczym
pęknięta skorupka
jajeczka pisklęcia
kies kaleka
i po niej jak lawa
nurtem palącej się
krwi swą i Twą
już czuje jej o jej!
stąd swąd!
i popłynę z Cię!
gorącym ciałem
a w nim duszy
ochłapem
co za życia
gorącem się
uczucia tliła
tak teraz ta
zgotowana
dla nas
ciepła mogiła
z naszych ciał
duszą swą z Twą
przeszyję ją!
i przebiję się!
zaciekle z Cię
o !
już mocą tą
emocji mocną
cieknę z Cię
Jasnym Księciem
od szatana śmierci
z Cię za ręce ucieknę!
i po drodze
by nie zgubić się i Cię
przez nią jak przez
taflę wody przejrzystą
nieśmiertelnego tlenu
łaknąc
wyswobodzimy się!
ze szponów szatana
niełaski śmiertelnej
i gdzieś Tego
Ojca Pana
za rękę Jego
co wystawi nam
pochwycę ją!
jak Cię chwycę
byś nie zgubił się
jak małe dziecię
w tłumie dusz
czekających
na zbawienie
na ostateczny sąd
by Cię i się
uratować Vać!
na zawsze
od przepaści
w którą łatwo
przepaść się
duchem w mrok
zapaści w czeluść
zapaść się
po wsze
na zawsze
tuż nad przepaścią
czarną
powitamy Go .!.
jak Sam On
pozwoli na to- o .!.
to będzie wiadomo
gdzie do domu wrócić
i pieśń nawrócenia
cudną nucić
by pierś swą dumną
pod ramię z Bogiem
dumnie nosić
i na Jego
tęczy boskiej
miłości barwnej
radośnie się unosić
że hej .!.
ojej .!.

Zniewolina


Fot. by Tomasz Ertman


Z Micheil Saakaszwili




Spotkanie a nie łkanie, z byłym prezydentem Gruzji- Michaeil Saakaszwili - ściganym międzynarodowym listem gończym, w sprawie porozumienia, z putinowskiego ramienia- o pokój i obalenie szatana na świecie (jeśli nie wiecie to już wiecie)... i wprowadzenie totalnej prohibicji i obalenie milicji. Nawrócił Chłopak sięm- Męn ten- bo zrozumiał, że warto w sercu Boga mieć a nie szatana marnego- co wyniszcza Cię- Miłły a Drogi Bracie i na manowce sprowadza Cię i w bambuko robi Cię tesz .!. No i wszelkie szkody, diabelskiego zła, postanowił i odbudować i odpokutować i zażegnać- drogi Vać i wieść życie i czyste i wieczyste, z Krzyżem w sercu, przed oczami i na klęczkach, w ulubionym, od dziś, Jego miejscu- na Kulce Ziemskiej- Kościółku Kato- o .!. na WIEKI WIEKÓW- AMENIK .!. PozdroCię bo lublju bik Cięm .!. 




Z lampkom viny



Sesyj z lampkom winy
własnej krwi
bolesnej a miłosnej
dzień dobryk Ci .!.
noc była
ale się rozjaśniła
bo Nimfa
o Cię śniła .!.
i wyśniła .!. .!.
gdy na sen się siliła
a Morf wykopał ją
perfidnie
gdy było widnie
z niego za szybko
jakoś
dając jej
w kość
bo ma już jej
dość
On chce
bym zginęła
i przepadała gdzieś
na zawesze .!.
ojej
to nieprzyjemne
ale cóż
nikt nie mówił że będzie
pjęknie
a ja
nie mówiłam że
jestem
normalna
i łatwa...
w obyciu
i piciu
i co to będzie .?.
jak już nigdy
nie wpuści
mnie
w ramiona
swe
mężne
a piękne
i niewidzialne
bo morfeuszowe
co tylko we śnie
rozkładają się
właśnie Jaśnie
dla mnie .!.
pewnie tu wykituję
na swej tej
jawie se
że tak powiem
nic
już nie powiem.

A


Tektur, 100/70, tech. mix.


I tych dwoje



Fot. by Tomasz Ertman
I tych dwoje
w miłości jedności
opatuliło miło się
w ciemności
i tak trwali tam gdzieś
w oddali złączeni trwali
sobą się napawając
sobą się karmiąc am am
i pijąc wzajemnie się
i ssąc sączącą
miłosną swą krew
ze łzami włącznie
co ze wzruszenia
i poruszenia
tej ich emocji mocnej
że hej
ale
czy wiedzą że taka jest .?.
eh...
i sobą tak upojeni
jak we śnie miłośnie
i radośnie
w się zapatrzeni
i radośnie
że o innych
zapomnieli
i wzniośle
że dla nich
czas się zatrzymał
pani Nimfośle .!.
obudź się .!.
lub nie .!.
bo to będzie
dla ciebie śmierć .!.
jeszcze nie teraz .!.
idź do Morfa .!.
choć on Cię
ze snu wypiepsza .!.
może już cię nie lubi...
a może to szatan chce
byś tu była
niemą rozpaczą wyła
jęku lękiem się wiła
i ukojenia we śnie
nie zaznała
on każe Ci myśleć właśnie
i wytrąca cię z krainy Morfa
i niepokojem nawiedza
myśli twoje
i każe cie żreć
własnymi smutkami
i tęsknotami
za tym w oddali
żreć
wyzerać się
jak kwas
jak spirytus
byś chodziła jak pijana
i nic nie zdziałała
a tylko się
krwawymi łzami
zalewała cala
i w nich utonęła
w tej smole
magmie czerwonej
że aż
się pocę!
ojej!
to real jest!
tak jest!
precz szatanie!
bo dostaniesz w banię
solidne lanie
daj mi dopłynąć!
do mojego Morfika
co serduszkiem tykającym
za mną fika
i mi macha w oddali
taki złociście niebywały
słoneczkiem opatulony
jasny i zielony
z radości
że już prawie...
w jego bramie…
lecz nadal
ja na jawie...
bo jak otworzysz oczęta
zginiesz w środku
czymś piepsznięta
obuchem
jego głuchym uchem
lepiej lulaj
i śnij o Nim nimfo
umoęczona
a bolesna jakaś
wycieńczona
ojej!
kto to teraz mówi
do mnie???
o Boże!
może...?
to Ty mi tak radzisz!
bo mnie kochasz
niemym wyznaniem
tak z głębi serca?
a może jestem piepsznięta
pewnie tak myślisz...
me niedoczekanie o Panie
pewnie skryta tajemnica
potęgi miłości obietnica
w mych uszach zagości
tam w obłokach dopiro
wyznasz mi ją Panie
a ja Tobie
jak skonam nagle
i powitasz mnie
a ja Cię
klęcząc
na niejednym kolanie
w pachnącej
olśniewającą
a rześką jasnością
gdzie widzenie będzie
przejrzyste
że serduszko
nie będzie miało
żadnej lękliwej
wątpliwości
wnęki troski
o Cię
wszystko się wygładzi
ładnie
jak gładź gładzi ściankę
jak raczka gładzi Twą
piękną czaszkę
i sunie dalej
wzdłuż złocistej połaci
twych włosów
ciągnących się
wzdłuż
jak najdłuższa polana
złotych i dorodnych zbóż
jak leśna ścieżka
miękka jak jedwab
to czuje nie raz
jak myślą wzrokiem
tak na oślep
w myśli tonę
jak oni teraz sobie
a muzom właśnie
Jaśnie gdzieś w oddali
mają się ku sobie
gdzie z znienacka
co nagle to po diable
tak właśnie
tak zawieszeni
sobie jak małpy
na pniach
szyj swoich
zielonych jankach
w się wtuleni
wzrokiem okraszeni
się trącają miłośnie
szyją głaskaniem
sobie serca wzory
dłonią swoją po się
po muskanym
słońca ciele
złotym ciele
złote ciele
dwie
miłości ssie .!.
ojej .!.
lub trzy po trzy
plecie
w tym lecie
bo tak chce
a nie tak czuje
bo to Go rajcuje
i tak se żyją
tych dwoje
pożądaniem upojeni
te erotyczne opoje
rządzą zaślepieni
pra i prą
i drą drą
narządem nierządu
popędzeni
przez szatński bat
bo lubią go
bo jemu się poddali
i oddali tam w oddlai
lecz chwilowa
to rozkosz nowa
co daje szatan
a szata to se może
ale jakiś badziew
substytut miłości
uczucia wzniosłości
kies chwilówkę
a nie wieczną
boską majówkę
i tak trwali i się rwali
że aż na rozstaju dróg
nastąpił rozstania wymóg
bo szatan się wyczerpał
wypalił własnym ogniem
zjarał się doszczętnie
i został po nim jakiś
black ochłap
bo to słabeusz
niebywały
kies wymoczek
i ich wypalił
tych dwoje!
bo jego ogień
nie był trwały
krótki to był zryw
słomiany zapał
emocyjny
i z zawiści
bo lubi się mścić
bo tak chce
choć sam nie wie
czego chce
postanowił więc
zakończyć ich relacje
ot tak
no bo jak
ma być za dobrze?
panie bobrze
no nie dobrze!
bo ma być nie dobrze
bo szatan reprezentuje
nie dobro
a Bóg dobro
logiczne?
i faktyczne
czyli szatan tak chce
ale Bóg nie!
dlatego
widząc jak się
lubują
i sobą jarają
aż się palą
bardziej niż
ognisko co tliło się
kiedyś blisko
na rozstaju dróg
nie rozstali się
rozstrojeni totalnie
mając w dupie
szatana ten wymóg
i tacy rozdwojeni
że nie wiedzieli
co i jak i wszak
i gdzie i ówdzie
podziać się
i uczynić w życiu se
pogubieni
do Boga o radę
zwrócili się naglę
by zakończyć
tę miłosną tyradę
czy paradę
czy raczej szatańską
żałosną farsę
miłości miałkiej
no i masz!
kies misz masz!
w popłochu
prawie z prochu
spojrzeli hen przed się
i na nowo odrodzili się
pod nową postacią
kochanków miłości wiecznej
na wieki wieków Amen bajecznej
Ent
ale trzeba chcieć
wyjść poza się
i spojrzeć czasem
gdzieś dalej niż
koniec nosa
własnego
diabuła.
Amen
kuniec wieczorynki
kies dobranocki
tylko czy Morfik
przyjmie przyjemnie mnie?
by na chwilunię zapomnieć
o się i Cię?
to się okaże
t tamtym tego świata
wymiarze.
Amen
niech się tak stanie!
i Tobie miły Panie …..
dobranoc
śpij dobrze
Sam
lub i nie
Ty wiesz dobrze
i Bóg Jeden
Ten Eden
najlepiej to wie
i prowadzi
zawsze Cię
czy tego chcesz
czy nie
a najlepiej
to pomodlić się
by było tak
jak być powinno
na Niego trza zdać sięm .
Amen
Pa .!.

Martwa we dwoje


Dech, olej


Pink parasol


Fot. by Astro

Czuję, że sata mnie szczuje .!.



Tektur, akryl

Czuję, że 
szatan 
szczuję mnie .!.

ale trzymam 
Krzyż 
by stawić mu 
czoło
a swe krwawe 
łzy
skraplam w krzyża 
łono
aż do serca Twego
o Panie
co już przesiąknięte
goreje 
ludzką trwogą

czy udźwigniemy 
mękę?
po potknięciu moralnym
czy zapadniemy się 
wzajemnie?
poddając smutnie 
li żałośnie 
o dusze nasze
walkę...

wiadomo- 
Tyś Bogiem
to o poddaniu 
nie ma mowy
więc trwamy
póki trwamy 
póki trwam
póki mogę
zwalczyć
szatana
w sobie
i Tobie 
i Tobie
bo trza 
pomagać
sobie

Koniec
Płuenta- kropka .
Amen


Serduszko pod uszko



Serduszko 
pod uszko 
na poduszko 
pod uszko 
serce za ręce 
ręce me
w podzięce 
dla Cię
serce me
serce moje 
Weź .!.
niech swą śpiewa 
pieśń
na cześć .!.
na Twą cześć .!.
serce moje
duszę moją 
i katuszę mą .!.
Panie Kochany
a Ukochany 
JEZU
Weź .!.
oczywiście 
proszę Cię .!.
Boś Mym 
Wybrankiem 
na Dusz
Miłość Mość
Wieczną
Jesssst
The Best .!.
Oł jeee .!.
już to czuję .!.
jak z każdym dniem
do Cię zbliżam sięm
jak powolutku
spalam sięm
Byś pozbierał mnie
w dłonie Swe 
jako popiół
o Panie
niech się tak stanie .!.
i odrodził mnie .!.
jak Fantastyczny
Magik Boski
BIG BÓG .!.
Którymś Jest .!.
Boską miłością
niezmierzoną
i nie z tego świata
Ty odnowisz mnie .!.
ja to wiem
ja to wiem
o Panie
oj .!.
pisząc to 
dziwnie czuję sięm
jakbym ...
ciała nie miała
i nieco mdli mnie
ehhhh
roztrzęsiona cała
trzęsę sięm .!.
kimś niepokojem
na fa sze 
ro 
wa na 
ale wiem
że rankiem czuwasz 
nad mym snem 
i nocą też
hoo psii hoo psiii
gdy od szatana 
oddalam sięm .!.
by do Cię .!.
by do Cię .!.
bo Tyś domkiem 
mym jest
gniazdem kies
u Cię
z Cię
bezpiecznie
czuję się .!.
a wiem
że podatna 
na niego jestem
czasem...
ale chronisz mnie .!.
zawzięcie
jako Wieczny 
i Oddany Rycerz 
swoją księżniczkę
i za to wdzięczna 
Ci jestem
i teraz też .!.
jak Jesteś 
tuż obok mnie 
czuję Cię .!.
więc Kochanie .!.
łączymy się .!.
ja na niejednym
kolanie
w minucie każdej
myśliczuciem
egzystencji mej
ściśle
bo TYŚ Jedyny
czujesz mnie .!.
oł jeee .!.
gdy nic nie mówię
a o Tobie
wiecznie śnię
nawet jak 
szczujesz
ochroną mnie
w dobrej wierze
to kocham to .!.
na Maxa...
bo Jezu ufam Tobie .!.
więc
Pozostań .!.
i Poczekaj .!.
na mnie
jeszcze trochę
Ty Sam
wiesz ile...
nie zrażając się
gdy z odrazą
patrzysz na mnie
rozumiesz mnie...
i ze wstydem
gdy z grzechem 
wadzę sięm
i w nim płonę
ale wiedz o Panie
że wstydzę się tego .!.
i za tych co robią to
płakać mi się chce
i już się modlę .!.
gdy Patrzę na Cię
od razu
dobrem chłonę .!.
i ożywczym 
błękitem czystym
a przejrzystym
płonę
to ta
zaraza 
rozpuszcza się
gdy szatan
swego psa
na nas mas
puszcza
Trwaj .!.
i nie Zrażaj .!.
a będzie dobrze  
i Przepraszam Big .!.
za Big Ludzką Pig
Panie Kochanie 
na Wieki Wieków 
Amen .
Niech się tak stanie .!.
o mój Miły
o mój Wielki 
a Przenajświętszy 
Panie
Kocham Cię .!. 
niech ma miłość Mość
nie zgaśnie .!.
nie Daj jej o jej .!.
proszę Cię .!.
Jaśnie 

Amen.

O rany .!. zjarany cały


Tektur, akryl


Wakacyjna kąpielka



Czas na ciekawą
a wakacyjną kąpielkę .!.
w środku
samotnistego lasu
z jaszczurką słodką
a samotną taką
która się
w niepoznace
wgramoliła
a z mogiły swej
wygramoliła
i mnie nawiedziła
i odwiedziła
i do wanienki hop
znienacka se
zwinnie
a niewinnie
wskoczyła
i czeka na wodę
aż jej wleję
lanie na śniadanie
słoną- ukrop- hot .!.
by razem pochlapać
swobodnie Vać
i poleżeć miło się
w ramionach se
przez cały dzień
i nockę też
w śnieżnej że hej
wanience tej
w opuszczonej
puszczy paszczy
gdzie nieco straszy
i ćwierkają
a gruchają
do re mi
natchnione
lub zakochane
na zbój w sobie
różnorodne
ptaszki kolorowe
gdzie dorodne
Janki zielone
wydzielają cudnie
żywiczne wonie
robiąc za
olejki eteryczne
w eterze tym
leśno-tajemniczym
i oby wilk zły li dzik
nie zjawił się
niespodziewanie
i zza konara drzew
nie podglądał mnie
na chama
na swym kolanie
to rilaks będzie
na fest
i giciorek big est
że hej .!.
i ej ej .!.
Bryczek dobry doby tej- dobytek 



I przeżyjemy to .?.



Fot. by Tomasz Ertman

I przeżyjemy... to .?. czy do Wisełki skaczemmy- hop .?. Bo cuś czujju, że nachodzi mnie ta porra, gdy chętka nie na kalafijiora, a na ukrócenie kies żywotka- now .!. a możu to już przemęczonko we znaczki sięm dajję... tylko....bo za bardzo mnie cuś rozszarpuje.. w środeczku, jakbym miała zwymiotować niewidzialnego pawija- niepokoju, naszpikowanego smołą lęku, co wzbiera się, corraz bardziej- ta gęsta, gruba lawa i unosi się i mną targa, że zarra przez akno się wypiepszę i sę w dal- hen- polecę .!. ..na wycieczkę- krajoznawczą..przeszywając z rozluźnionym i radosnym licem nieboskłony- nie obawiając się, że o cuś zawadzę i sięm skrzywdzę....gdzieś możu do lasku jakiegoś tajemniczego a zaczarowanego i nad laskiem tym połaskoczę sięm o jemioły...o grzywy Janków zielonych.... i powdycham sezon ogórkowych bulw seledynowych i grzybków mega zdrowych z tą- gleby wonią wilgotną a przepyszną a pachącą i popławię się wniej, że hej .!. .....ale wiem, że tak każe mi ten czarny gagatek- kies marny szatanek- on- mnie pcha, on mnie bezczelnie do okna popycha- idź Paulinko idź, już nic po tobie- idź, i wypiepsz sięm przez okienko- przynajmniej sobie w locie wolności od podłości i swobody swego body i jego tego szanownego- przez chwilunię zaznasz i powdychasz świeżego powietrza innego a nie tego papierosowego- smrodliwego, od którego ginąć sięm chce jak go wdycha dzień w dzień sięm i od tego syfu całego co Cię otacza, że Cię aż przytłacza, że nóżki skulone misz masz ciongle.........maluję więc obraz, tłamsząc to...te te jego podchwytliwe zagrywki...przecie wystarczy po schodkach wyjść, po cywilizowanemu a nie wypiepszając się tak żywcem od razu jak jakiś dzikus przez akno...z tej zapadłej a szczurzej a cuchnącej dziurky... na spacerek... i jest ślicznie .!. - patrz Nimfo .!. Janki zielone kwitną .!. i błękitne niebko- i mirabelki kwaśne po betonku turlają się do Cię zalotnie- łasząc się- byś zebrała je oł je i przecierki w złoiczek- słodziutko kwaśny- te co tworzą przed Tobą złociste, rozległe dywany, że aż dech w piersi zapiera Ci....z rozkoszy z tego zapachu... więc szatanku marny- odpiechdol sięm od starej panny .!. i nie mąć jej tym swym- cokolwiek to jest.... albo i nie jest, a tylko wydaje mi się, że......więc co się dzieje .?.!. zwariować Vać można.. .!. można .?. moszna . ............dobranoc . i pchły na noc .!. lub co gorsza pająki- kątniki- te szkodniki mej psychiki- ojej jej- ojej- jej czyli mnie .!. chyba wybuchnę ze straszku .!. na samą myśl, że mogą one... w pobliżu.. tam być...te- co czekają mnie, by na śmierć z nienawiści zagryść mnie, bo nienawidzą mnie- te co gryzą mnie pod kołderką, zakradając się jak kies zbok li złodziei, li wróg- niczym ten marny szatanek co dręczy mnie- bo uwiesił się i przykleił jak rzep do nimfy ogona- trza go przez łeb- trzep trzep .!. by nie dać obalić- przez niego się .!. nie dajmy sięm- o nie .!. plis- o, ludzkości ma- kochana .!.. co już tak bardzo zdegenerowana- sięm jemu urokowi poddała...bo kies szatańska panuje propaganda- a on chce Waszych kości jeno- Pani i Mości.

Nad rzeką modrą a czystą



Papier, akryl

> Nad rzeką modrą
czystą a wieczystą 
spoczynek kojący
na kamyczku se 
czyni czyli czili
rilaks uje się
a słonko
akompaniuje 
biciem promykami 
o pobliskie gór skały
i zieleni mchów dywany
a strumyk płynie z wolna
taki przejrzyście niebywały <



La kukaracza



Fot. Maciek Lipowiecki

La kukaracza la kukaracza .!.
ktuś wpadł niechybnie
co nagle to po diable
do kies sraczacza
i zatańczył se tam 
męsko a zwyciesko
niczym Grek Zorba 
- no ba .!.
akukaracza 
cza cza cza cza
czyniąc se tam 
pełne zanurzenie
bo życiem gagatek ten 
miał kies znużenie .!.


Abra makabra


Fot. by Tomasz Ertman

Zachód słonka


Papier, akryl

Z jaskini mini 
Nimfa ta 
sięm wyłoniła 
i krwawą łzę 
z usteczek sę 
nieco uroniła .!.
bo życie swę 
nimfa ta miła
sę poroniła 
he he
śmiechuj warte .!. 
bryczuś dobry .!.  
na dzień dobryk 
bryk bryk .!.
i ni ma krwi .!.
bo desc 
zlizał ją jej .!.
i jest okjej .!. 
że hej hej .!. .!. .!.
i haj aj .!.
i aj ja jaj .!. .!. .!.




Morfie łzy



Już Morf Ziom
woła ją joł .!.
z czeluści
nieznanych
za włosy
kce ją mackami
z jawy w sen
w ramiona swe
wyświetlić jej
kojący a nie
meczący sen
jak niejeden
upierdliwy dzień
ale czy
odnajdzie ją .?.
skoro już jasno .!.
a może przepadło
miłe to spotkanko
i czekać jemu
i jej będzie
do następnej
gwiazdki
na niebie.

.Endcik.

W burdeliku bez liku



100/70, brystol, tech. mix.


W burdeliku> 
bez liku na foteliku>
czekanka jej>
na jej ojej>
jedynego Panka>
kies miłego Wybranka> 
Mr. delikatnego Baranka>


100 dni od browara



*100 dni
od procenta
odsapnięcia .!.
drodzy mili mi .!.
kto radę da .?.
ten 100 procent
satysfakcji ma .!.
a jego trzeźwa twarz
będzie bardzo rada.
no ba .!.
*
Fatalnie nawet
dobrana to para:
ten znicz panicz
i to kufelcio browara
Mr pewnego Ziomeczka
co rzekuł wnet
do naszego świata nara
i wznosi tera toast
za tych co jeszcze mogą
zmienić swój świat z
i bez browara .!.



Takie cuś na uliczce
gdy samotnie
spacerowankę se troszkę
ja ucinała.

Kochajmy się .!.
a raczej miłujmy
godnym uczuciem
dobrym czuciem
bo czuję jak fala zła
dusze ludzkie szczuje
i coraz większa się wzbiera
i chce nas pokryć swą
wszechobecną złą
propagandą
zalewając serca
przechwytuje je
i głowy opanowuje
coraz więcej zła czuję .!.
wokół się
jakby on osaczał mnie
jakby przedzierał się
do każdego
zza rogu szatan
i na niebezpieczeństwo
ot tak narażał
gdzie na pozór
człek dobry czysty
nie zbrukany jeszcze
jest atakowany
jak w lesie
przez kleszcze
i chce się wbić w nas
ten zły pan
i wyssać dobro z nas
i osłabić
i wychawtować nas
takich nadszarpniętych
i słabiutkich
na jego pole działalności
promieniowania
niszczycielskim
gradem
okropnej
nienawiści
bo on chce
nas zniszczyć .!.
za pomocą
samych nas .!.
co za bezczelność .!.
wszędzie się to czuje
ja to czuję
nawet na sobie .!.
to jest straszne .!.
trzeba codziennie
z minuty na minutę
z tym walczyć
by nie pochłonął Cię
jak bagno wciagające
i Cię duszące
i odganiać trza się
od niego jak od
krwiożerczej muchy
co w powietrzu
za rogiem
na ziemi
wszędzie .!.
to jest
ale dobro też jest .!.
i nie zapominajmy
o nim
o naszym źródle .!.
dobro jest tym naszym
królestwem
naszym domem
gdzie wkrada się ten
diabeski łajdak
Brońmy się ludzie .!.
nie dajmy się .!.
nie bądźmy aż tak słabi .!.
by poddawać mu się ot tak
stańmy na swojej duszy straży
i walczmy z nim jak z wrogiem
gaśmy raptownie jego zły ogień .!.
proszę i daj Panie Boże
zbroję nam by dawać jemu
porządny odpór miłością godną .!.
miłujmy się dobrem a nie złem .!.
przecież o to w tym
wszystkim chodzi
wszystkim chodzi
o to by było dobro
ale niektórzy
zapomnieli
bo uwieść się dali
na złudne szatana blaski
a on nam nie da słońca
parzącej prawdziwej
pełnej oświeconej
życiodajnej a ożywczej
i zdrowotnej miłości
po której tylko
z każdym dniem
wzrastamy
i młodniejemy
doskonaląc się
moralnie
jako człowiek
przez wielkie C .!.
trwajmy z Bogiem .!.
a będzie dobrze
On jest przedstawicielem
tego wszystkiego
dla nas z miłości
zgotowanego
jak rodzic
jak brat
trwajmy w źródle dobra .!.
a nie przepadniemy
z kretesem
i pijmy zaciekle to dobro .!.
ten dar
dla nas specjalnie zgotowany
a od razu
wszystko wyleczy się .!.
wszystko będzie zdrowsze
nawet powietrze
ten pływający tłum dusz
zwróćmy
twarz na Niebo
i spójrzmy na NIEGO SAMEGO .!.
podnieśmy ręce
i pomachajmy MU .!.
jak on macha Nam co dzień
cieplutkim i nie jednym
promykiem.
KOCHAJMY SIĘ WIĘC .!.
W TYM NAJCZYSTSZYM SENSIE .! .!.
GODNIE I POGODNIE.
DZIEŃ DOBRY .!.
AMEN

*

Do drabiny bez kpyny


Do drabiny bez kpyny .!.
a prusaki to smutne chłopaki
co zapierniczają mi pod nogami
smagąjąc mnie swymi
skostniałymi odwłokami
spacerując ze mną
by nie było mi samej
a raźniej i doraźniej
w wędrówce długiej
i stójce też takiej
gdzie nóżki
w dupęncję
nieźle wchodzą
lub ciężką kłodą
się zwą
ale co ja mogę .?.
psez nogę je .!.
oł je .!.
i polubić je .!.
to me nowe
przyjaciele
druchy i zuchy
te prusacze racuchy
może jeden się
zatrzyma
zamiast
w kółko Macieju
wokół mnie wywijać
i oczko mi tak nagle
lub o rękę mnie
kies prusaczek
zwinny nawet
spory robaczek
to byłoby
ślup z robakiem
prusakiem
li karaluchem
to spore chłopaki
wolałabym takiego
niż pająka za męża
już jeden czychał
nad mym łóżkiem
więc musiałam
zmienić miejscówkę
bo bym z łóżka uczyniła
grób sobie
a one zawsze tam są
i mi zaciekle towarzyszą
nie wiedząc że to czynią
zupełnie bezinteresownie
te co w swoim życiu
w kółko się kołyszą
ot tak bez przyczyny
faktu i taktu
na chama
nawet pewnie mnie
kąsają bo lubią
egoistyczne bestyje te .!.
no i wisieć
tak mi przyszło
aż ręki niet
nadal zdrętwiała
ale jest lepiej
a może ją po prostu
cut - gut .?.
i problemik
z główky
po sprawie
i nie będzie ręki
ani podzięki
to za włosy
mnie powiesi
za karę
a potem
za język pociągnie
do odpowiedzi
alności
- Mr ....
lub inny miły Ziom
bo ludzie lubią
karać
mścić
znęcać
pokazywać władzę
a to takie marne....
a po co ?
po jaco .!.
by poczuć
nieco się
jak Bóg właśnie .!.
Którego nie ma
hahahaha
niezła akcja .!.
którego Ci sami właśnie
spyhają w nicosć .!.
co za bezczelna hipokryzja
nie ma Boga
bo ja chce być Bogiem
tak najlepiej
zabrać komuś cuś
i mocniej się poczuć
i Boga w niebyt zaszczuć
a siła największa
jest tak na prawdę
w pokorze
prawda ? o Panie Boże .?.
a to wynika z pychy
a jest powiedziane:
"Bóg pysznym się sprzeciwia
Pokornym łaskę daje"
więc po co te całe
ludzkie nadymanie .?.
lecz ta władza ludzka
to i tak to o kant
tyłeczka potłuc
prawdziwa władza
jest nie z tego świata
a ludzka
czyla ta tu
jest i zawsze będzie
niedoskonała
hahaha
nawet nie wiem
jakbyście się starali
urzędase
biurwy
pieski
i inne
nigdy Mu nie dorównacie .!.
i dobrze to sami wiedzie
dlatego zniwelować Boga chcecie!
no i wiadomo
że tej władzy się kce
że chce się jej już tu i teraz .!.
jam Pan władca wszechświata .!.
jam Pan jestem z siebie sam .!.
Stwórcy nie ma .!.
ja chce być stwórcą .!.
i takie tam pierdu pierdu
a walizka na drugim peronie
a Bóg którego nie ma
się śmieje z was tam z góry
z takiego pyszałka
który Go nie widzi
i nie czuje
i nie rozumie
może nie wszystkim jest to dane
jego problema
i tu trza zapłakać
nad takim Mr. biedaczkiem
a może to
jego samego nie ma .?.
hehe
ale co ja
padnięta ja
na rozkminki Paulinki
gdy bez snu
zostają majaki mi
więc do Morfa .!.
sunę se pa pa więc .!.

Piłom i na łańcuchu zuchu


Fot. by Tomasz Ertman

słodko kwaśny Racuchu>

Pokochać deprechę 
tę gorzką a przykrą krechę
przyjąć Krzyż niż zdjąć ją
tę udrękę i tę mękę 
i znaleźć w niej potęgę
klucz do bram wieczności raj
pokochać by zwalczyć na dobre ją 
by zwyciężyć i żyć by żyć 
a nie żyć by nie żyć
czyli żyć by być
czyli przeżyć death.





Lady Boska Karo Laska


Brystol 100/70, tech. mix.






Kątnik domowy


Wielka gruba pajęcza gwiazda wielkości prawie piłki od pingla mnie dziś niespodziewanie nawiedziła i nieco co zaskoczyła.


Tektur, tech. mix.


To był kątnik domowy .!.
istny terror pajęczy .!.
mnie jęku lękiem męczy
czuje zaszczucie
i bezbronna całkowicie
a mianowicie
gdy w Morfika ramiona
oddaję się
w marzenie senne
wtedy rozpoczynają swe
grasowanie
a baraszkowanie
na mnie
i rombią mnie .!.
niemiłosiernie
paradując po mnie
bez łaski i bezczelnie
dowód ?
cała w bomblach ja .!.
porombana a pokąsana
dobrze że przynajmniej
nie widzę gdy robią to
Ci spider zbrodniarze
kreatury te straszne .!.

Bez sensu bez sen



Bez sensu bez sen
Dziś nie
przyjął mnie
Morfik jeden
w morficzny eden
i ulotniła się
szansa na sen
muszę więc
wsypać się
na jawie mej
w wyobraźni
swej ojej
czuję jak ryba się
grubasie na basie
co w morze nie może
zanurzyć i snu użyć
więc parolem orze
jak smutny orzeł
gdy syrena zdycha
Morfik ją wypycha
z sennego marzenia
bo poniosła go
niechybnie
pycha chyba
albo zapomniał
o mnie
a nie
o niej
o jej
a ja
na
siłę silę się
i oczka zamykam
i oczka otwieram
zamykam i otwieram
zamykam i sen
niby i otwieram
a Morfik fika
a może umarł
gdy ja zdycha
a jak on
to i ja
jest taka kolej
rzeczy naturalna
gdy w głowie serce
a nie olej
wtedy by było
łatwo o olej to .

Sąsiadowi


Sąsiadowi



Co na bruk
jak publiczny wróg
a całe życie Jego
w kontenerze
co stoi jeszcze...
przykry to widok
sponiewieranej jednostki
słabej i wyrzuconej
na margines
społeczeństwa
bo nie uiszczała...
nie uiszczasz .?.
do życia prawa nie masz .!.
a najlepiej to
od razu do dołu fru .!.
takie ciężary
w społeczeństwie zbędne .!.
trza wyrywać je jak chwasty .!.
jak Hitla co
pozbywał się tych co
przeszkadzają
pasożytów lub tych
co za bardzo sobie radzą
skrajności są niebezpieczne...
tam gdzie uiszczać trza
i mamoną szczać
bo to mamony jest świat .!.
a już nawet nie nasz
a On się do tego nie nadawał
więc sprzątnęli Jego
tego nieudacznika życiowego
tego Jedynego
co zatrzymał się kiedyś
nad mym obrazem
i pogratulował
mi zarazem
i sprzątnęli:
łóżko na którym
zalewał się łzami
w samotnicy swej smutnej
stół przy którym jadał albo i nie
bibeloty stołki szafki
papiery pamiątki
resztek wartości
Jego śladu istnienia
smutnego życia
pełnego niestety picia
scena jak za okupacji .!.
i to wszystko dziś zostało
przemoczone deszczem
łez Boga i istot którym
nie powiodło się
bo załamali się
za wcześnie
oni płaczą jeszcze
i będą płakać deszczem .!.
tknijmy tych łez czasem
zdejmując kapturek
znieczulicy
na tych co życie
to nieustanna trwoga
a nawet piekło
aż płakać szczerze
lub i nie się chce
ale co to zmieni
ten płacz…
może oczyści Im drogi
przemyje oczy
ten deszcz drogi
i orzeźwi ich głowy
alkoholem skręcone
zrezygnowaniem
wiary brakiem
do działania żadnego
nieskore
bo ten alko odbiera
i stępia i otępia wolę
znieczula na nieczułość
twardość
i brutalność dość
rzeczywistości
co daje w kość
a także znieczula
na czułość jej
bo nie tylko jest to złe…
a tylko czasem dodaje
animuszu na przetrwanie
ale to złudne jest
to w amoku trwanie
chwilowa ulga
a po niej następuje
twarde lądowanie
czasem boleśniejsze
dla tych co czują bardziej
i to dla Nich jest
nie do zniesienia
a takich jest
nas
las.

Módlmy się .!.
o Nich
o Nas
by zmartwychpowstali
z oblężonej trwogą bańki
i przebili skorupę tą
wydostając się z niej
jak nowo narodzony
Człowiek otwarty
na życie nowe
z nową szansą
i siłą na nią.

Amen.

Na Amen



Fot. by Tomasz Ertman

Na Amen związana 
na wieczność 
w modlitwie oddana
Trzymaj ściśle mnie 
o Panie .!. 
w więzach mocnej miłości Swej
bym nie oddaliła się 
od Cię .!.
i nie przepadła 
w niwecz precz gdzieś 
w ciemności czeluście
gdzie nie ma 
Cię a jest ten 
co nienawidzi mnie
i niszczy każdym dniem
skazując na psycho-fizo 
katorgę
czyniąc mnie wrakiem 
na duszy umyśle ciele
Wyzwól mnie od niego .!.
proszę Cię .!.
choć o ciupkę
daj mi od niego wytchnienie
nieco ulgi 
bo czuję jak ginę
i rozkładam się
gdy on tuż tuż
bym nie spadła w dół 
ciemnicy bezradności swej
obezwładniona przez niego
taka bezbronna całkiem
i zżerana przez tego
raka szatańskiego
co i tak co dzień 
rutyną bez łaski
do mnie 
dobiera się
tykając mnie 
obrzydliwym złem
zalewem tego 
całego zła
aroganckobskurnego 
słowa przemocy itd.
zalewając swym 
szambem
od którego jakaś 
brzydka jestem
i oszpecona 
czuję to na sobie
w sobie 
to przez niego .!.
to widać
taka postarzona 
taka jakaś potworna
niczym pani Zombik
i ociężała
bo to cholerstwo 
ciężkie jest .!.
ale wiedz o Panie 
że z całych sił swych
wypieram to z się 
nie dopuszczając 
bronię się 
stojąc na straży 
duszy mej
jak na straży zamku 
rycerz
by nie zbrukała 
ona się
jak bramkarz na bramce
nie wpuszczam 
jego zdradzieckiej piłki
niecno podstępnej
i daję odpór
i zrzucam to .!.
szujstwo 
precz w niwecz .!..
oczyszczając się 
na bieżąco 
dobrem które czerpię
od Cię Panie 
właśnie 
wystawiając się
i wytężając cała na Cię 
Jaśnie
ale czy udolnie .?.
wiem że
sama nie dam rady .!.
muszę z Tobą .!.
z siłą Twą niezmierzoną
ramię w ramię 
o Panie Boże .!.
wiem że jak z Tobą
to wygram 
i Ty 
i Wy wszyscy .!.
bo Ciebie nikt nie pokona .!.
a bez Ciebie 
po prostu się 
marnie skona .!. .!. .!.
....
Daj mi siłę proszę .!.
i tym pozostałym 
osłabionym biedaczkom .!.
na walkę z tym
na walkę z nim
szatanem tym
co wdziera 
na chama się
nawet w najbliższe 
nam dusze
i bezczelnie zabawia
nimi i mną
śmiejąc się i drwiąc
w oczy me i Twe .!.
nie poddawajmy się .!.
a trwajmy dzielnie .!.
jak wojownicy w walce
jak skały w morzu
niewzruszeni 
na szatańskie nagabywanie
nieznośne poszturchiwanie
bicia fal o Nas biorąc 
a raczej chcąc wziąć
sztormem Nas.

Amen.

Z licem wystawionym na szerokie błękity


Dech, tech. mix.


W gąszczach otwockich



Fot. by Tommy Czubak



Fala flory mnie zalała .!.
i została skąpana ja cała .!.
przez Tommy Pana
kies Art Kompana .!.

w płachcie połaci Świdra
liściastego wodospadu
co okrył mnie
swym odzieniem - ba .!.

przepiękną
kreacje wykreował
istną suknię balową
mi namalował- raz dwa .!.

z listowia skrzydeł
błękitu czystością
tkaną i utkaną
na jawie

w żadnym sklepie
ni lumpeksie
nie spotykaną
wcale

i utulił mnie ich
prze barwnym łoskotem
pieniących się
a świdrujących zalotnie
na wietrze

i wygrzewających się
zastępów chmar listków
na słonku przyjemnie
trwających ich konarów
wiecznie.

Odpoczynek kojący w świetle Księżyca


Dech, tech. mix

Dziubek na dobranoc


Dziubek na dobranoc 
I dobranocka krótka 
jak skok zająca 
li jak ta nocka
bo już powolutku 
świtanko na powitanko.



Tektura, tech. mix.


Czy sen czy jawa .?.
ma to znaczenia nie ma .!.
to przemiesza się pędząc .!.
nie pytając zrobi swe .!.
tak czy inaczej
bo zostaliśmy rzuceni
przez moce wyższe
- o Panie .!. 
w wir kosmicznej
czasoprzestrzeni
wylądowaliśmy akurat
w tym a nie innym punkciku
w tym prze nieogarniętym
chaosiku co wciąż wiruje
będąc rygorem ułożony
Boskiego majestatu.

Czyż to nie jest cudowne .?.
- o Panie .?.
Żeś nie w średniowieczu teraz .?.
Rycerzem Złotym
Którym byłeś ongiś
niczym dzielny Roland
albo Tristian od Izoldy
co ze swym koniem
dziko wędruje
i dzielnie wojuje
przez szerokie pola
drzewem naznaczone
życie swe mężnie
przemierza i kona
by na wieki trwać Wać

A ja w Egipcie jako
Kleopatra
maczam się
w wannie jakiejś oleistej
świecąc w słońcu
Boga swego i Twego
złotem ciała blaskiem
całkiem naga i łysa
zakładając tylko na się
kies perukę
bez wieści żadnej
o tym co czekać
mnie i Cię będzie
żyjąc sobie tu
na Woli
do woli
dowolnie.

Zastanawia się
właśnie Jaśnie
będąc porwana przez
Morfa Pana
w drodze
do Jego morficznej
a mega magicznej krainy
myślą zawieszona
nie czuje że
przez nią
powoli
bez woli
cała kona
ciężarem jej
obarczona
bo żrą ją od środka .!.

I tak zżerana
aż do samego rana
musi w Morfa ramiona .!.
Jak i Tyś Sam Pan
bo również skonasz
li wycieńczysz się
niezauważając
wcale tego.

W Morfa ramiona
trza nam obojgu .!.
jak najprędzej .!.
by nie została Ty i ja
przez samą siebie li Cię
stracona na prędce
łkaniem duszy swej li Twej
z tęsknotki jakiejś
potajemnej
podziemnej
a dogłębnej
utwierdzonej
gdzieś na dnie
co korzeniami
wbijają się w nią i Cię
coraz głębiej
w świadomość
w pamięć jej i Twej
o niej i Cię
- ojej .!.

Ten co czeka ją i Cię
po tamtej stronce
wiernie
bo to jej i Twój
Anioł senny
co czuwa
będąc sam senny
co ją odnowi snem
i również Cię
Morfik Złoty Ten
i Sam tym samym się
gdy napotka ją
gdy napotka Cię
aby nie została
abyś nie został
całkowicie pożarta
całkiem pożarty
i strawiona
a strawiony przez
moce nocne mocne
co napięcia niepokojem
karmią ją i Cię
do upadłego
strawą pustą
a nieco bolesną
w trawieniu jej
co dzień.

:> hej :>

Buziaczuś bezsenny



A4, papier, farby wodne


>Bezsenny buziaczuś cuś
ni możu spać o miły Vać<
Pajączki po niej dreptają
gdy ona ich nie widzi
gryzą ją
gdy ona się ich brzydzi
ale się nie wzbrania
bo ich nie widzi
one dręczą ją .!.
myślą swą
za duży przepływ .!.
napięciem kumulują
w mumię ją .!.
siecią swą pajęczą
jej jęczą
niewidzialną oplatając ją
swą opowieścią
o Nim
ciągłą ciągnącą się
niekończąco w kółko
jak kołowrotek
obezwładniając umysł
zagłuszając
tak zniewalając go
nie dają odpłynąć jej
do Morfa co czeka ją
choć wyrywa się Ona
wręcz na siłę do Niego
siłując się z tymi
pająkusami
co otwierają jej oczy
swymi mackami
co chwilunię
otwierając wciąż
tym samym
umysł jej ojej .!.
Paranoja
Zgroza
no bo jak .?.
z otwartym tak .?.
bo jęczą i męczą wciąż .!.
sadysci rombani .!.
za co się mścicie .?.
pająkusy robakusy kuse .!.
spaduwa na bambusy swe .!.
tam gdzie wasze miejsce
a nie na mnie wciąż nacieracie .!.
jaja se czynicie .?.
same nie wiedząc po kiego
czego chcecie .?.
pajakusy rombane kuse .!.
rombanki .?.
będziecie ją mieć .!.
jak rozprawię się z wami ja Nimfa .!.
lub pomoże mi w tym jakiś kmieć .!.
lub Mr. Szanowny EGZORCYSTA .!.
rozwiewając waszą w niebyt
koszmarną zarazę .!.
którą mi wtłaczacie
za każdym razem
kiedy do Morfika
udać
mi się
nie udaje .!!!.
i cóż i dziś
nie było jej dane
z Nim spotkanie
zostaje jej tylko
żałość
niewyspanie
i wylewne łkanie
ale deszczyk już
zrobił to za mnie
gdzie teraz z kolei
tylko słyszę Jego
Morfika tego złotego
mego kolegi miłego
kompana sennego
ze smutku łaknie
na swe śniadanie .
Bryczuś dobry Ci .!.
oby by był.

środa, 3 kwietnia 2019

Hula dusza hop .!.


-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'
Tak Tommi uczynił mi .!. 



Fot. by Tommy Czubak

-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'-'

Hula dusza hop 
jak serca 
rozżarzona kula 
endorfiną bucha
parzy wnętrze
emocyjne ognisko
rozniecając prężnie

a płomyki i iskierki
skaczą jak zając 
klatkę rozrywając 
ją dziurawiąc
wyrywając się z niej
na siłę gdzieś 
nie wiadomo gdzie

i wychodzą dymem
przedostając się
w atmosferę
cząsteczki wytężonej
emocji mocnej
i giną wnet
niezauważone

jak ta śliczna
czysta śnieżynka
co z nieba sobie 
na wietrze pływa
i tańcuje 
i piruety wywija
jak baletnica cudne

i co nagle ?
słoneczko lice wychyla!
chcąc się miło 
z nią przywitać Vać 
i co dalej się?
a chciało ono dobrze
ale dla niej 
nie za dobrze 
bo skończyło się 
życie jej

i psykry kuniec jej .!.
lub nawet gdy 
nie ma lica Jego
Tego Słoneczka jasnego
też ginie i zginie
tak czy inaczej o jej .!.

to o ziemie 
w błoto padnie
niespostrzeżenie
trzask plask .!.
i nie ma jej .!.
rozpuściła w niebyt się .!.
skazana na na na
niechybną death .!.

to czy lepiej zginąć
od ciepełka Słoneczka .?.
jasnego uczucia Jego
energetycznego
czy obawiać się tego .?.
i lecieć nieco dłużej
i o błoto roztrzaskać się .?.
z nim stapiając się 
na zawsze

bo ten lot to jej życie
jak nieba łza
co deszczem 
naturalnie się skrapla
i na glebę pada 
bez sentymentu ginie
bez pa pa
aby życie dać Vać

Ci mi li innej
istotce żywej
lub i nie
bo o kamień
też można czasem
jak na kamień niemy
trafi się
i na niego padnie
to cała się 
na nim też rozpadnie

ale może nie całkiem
się przepadnie 
ot tak na marne
a muśnie się Go miło
i w mogiłę miłą- o!
i przynajmniej
dotyk na kamyczku 
pamięci Jego 
dobry pozostanie.

a może to tylko zawałek .?.
się szykuje 
bo tak ono kłuje i kuje 
niesfornie sobie baraszkuje 
to serduszko 
co wytęża czasem
swoje czerwone uszko

bo serce ma swoje uszy .!.
co czasem je wybauszy
od ucha do ucha
gdy cuś miłego napotkają
i muzykę tego wychwycą 
i emocyjką miłą 
sobie a muzom buchają nią 
nie mało- o .!.