środa, 3 kwietnia 2019

Zwyrodnienie

~
Zwyrodnienie
drąży i ciąży
dręcząc
mą i Twą
osobę fatalnie
skołowana
jakby tym bagnem
cała zalana
w syfie skąpana
w nim się babram
a oczyszczam
gdy patrzę
na Pana https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t57/1/16/1f609.png;-)
na dzieło Pana https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png:-)
Wszystko
ze mnie wtedy
spada
i opada
i jakaś lekka
jakby goła
i w głowie
i na ciele
jak te ciele
nerwowym pląsem
ciało sztywnieje
i wiruję
jakby wariuję
na wietrze
w tanecznym tonie
jakby tonę
rozpuszczając
się po podłodze
jakbym pełzała
jakbym czołgała
brzuchem po niej
czołgiem swym
ciążącym ciągle
bliżej gruntu.
A z tej lekkości
boskiego dzieła
widoku błogości
trochę jak balon
się unoszę
i nie mogę
w ryzach
utrzymać się
bo się unoszę
do góry
coraz wyżej
i wyżej
a im wyżej
tym upadek
bolesny będzie
bardziej
bo kiedyś trzeba
zejść
lecz nie teraz
choć wiadomo
nigdy.
Więc łapię się
mackami
po omacku
w syfie tym
że ześlizguję się
jak Syzyf po nim
jak po śliskim błocie
i rozpoczynam
utraconą robotę
one more time
w mrocznym błocie
że sama wolę
nie patrzeć przed się
by nie ryć główki
co zrytą już jest
więc po co
dokładać?
by łkać?
i łzami wciąż
się skraplać?
Dlatego
jak i Cię
coś skręca
w środku
i grymas
na złotej buzi
Twej
wyrządza jakiś
widok myśl
to zrzuć
to szujstwo
precz
w niwecz!
proszę Cię
i nie dręcz
duszy swej
i ja mej
i wyjrzyj
przez okno
lecz nie skacz!
Byś nie zawadził
po drodze
o mnie
ale spójrz
na chmurkę
która
tańczy
dla Cię https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png:-)
na Księżyc
co rozświetla Ci
zaciemnione
nadzieje
na gwiazdy
mrugające
stałym
wiernym
światłem
przyjaznym
a Słonko
takim właśnie
ciepłym
promykiem https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png:-)
a wietrzyk
Cię orzeźwi
jak deszczyk
leszczyk
lub hojna ulewa
po dniu
jak i nocy ciężkiej.
To wszystko jest
ZAWSZE
dla mnie
dla Cię
i Cię .!.
BEZINTERESOWNIE .!.
Trwa
wszystko trwa
i gra
tra la la.
Już lepiej?
Panie?
Pani?
Pani paniko?
A nie że
wśród tików
nerwowych
z mdłym
a toksycznym
spojrzeniem
na rzeczywiste
marzenie
co merda
mi i Ci
zalotnie
ogonkiem
co duszę
zatruwa
zaczadzeniem
gęstym
że nie możesz
wykrztusić
z się niczego
choć ogrom
myśli emocji
by wyrazić
i obrać kształt
tli się
i wciąż
podnosi wyżej
jak lawa
co zaksoczeniem
na wierzch
końcu wyjdzie
oświeceniem
a w głębi
dusisz je
w zarodku
a trza
oczyszczać się
czasem....
Kotku .
~
Dobrych snów .
~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz