środa, 28 grudnia 2016

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Pod rękę z Bogiem


Pod rękę z Bogiem

Jeśli pod rękę z Bogiem
wtedy nie utonę!

Jeśli z zamysłem Boskim
będzie to miało Jego pierwiastki!

Jemu serce i rozum!
Choć bez Niego mogę a nie chcę!
jak zwierzę.


Choćbyś się starał
prosto na głowie stawał
bez Pana nie wiele zdziałasz!

Z Jego pomocą 
obalisz wszelkie przeszkody
kłody!



Z Jego miłości mocą
obalisz wszelkie zgrozy
grozy!

Bo kto?
jak nie On sam 
tak dobrze je zna.







wtorek, 20 grudnia 2016

Spacer w wodzie


Spacer w wodzie



Tech mix.

Rozświetlona płachta rozległej jasności
Zachęca w podróż w nieznany świat
Dla nas cudownie stworzony.

O wieczna wolności w wieczności!
Ah, jak wstąpić w przestworza mego Ojca!
Przestępując ziemskie progi nie jak złodziej!
A jak pełnowartościowa persona boska- Córa Boża.

Wkraczam dostojnie w Twą przestrzeń!
Zanurzając w nią bez oznak lęku
Opływając w długą świeżość
Wchodzę coraz głębiej
W szacie prostej i fiołkowej delikatnie
W błękitach zanurzona- wystaję!

Czyżby nie ta pora?
Że nie całkiem gotowa?
To tylko próba!
Poddana próbie.

Snuję jak ptak po pustkowiach!
Szybując po rozległej sferze
Wróbel przebija swą posturką szarą chmurkę-
Niczym Amor swą wątłą strzałą serce-
Nie wiedząc, że je przebija-
Swym upragnieniem.

Wznoszę nos w wyżyny niebios!
O swobodzie wyzwolonego ducha
Co lekkością ciało odciąża
W momencie oświecenia
Gotuje do startu każdym razem
By falstartem obudzić się rankiem
Swego marzenia. ;)


                    

                 


piątek, 16 grudnia 2016

Na Jana Pawła II


Na Jana Pawła II


Nikt nie zna prawdy
Czekamy na werdykt
Każdy na wypadek wszelki
Do Kościoła z intencją do Boga
By chronić od grozy nawiedzającej
Niepokojem drżącym serca strwożone.

By nadzieja co ulatnia się wciąż tliła
By nie utracona śmiercią wnet była
Ważnego wypełniającego serca i umysły
Nie tylko tych ufających wiernie
Ci w napięciu oczekują wieści by były żywe
 Lecz to tylko w niebie.


( Kilka chwil przed śmiercią Jana Pawła II )



środa, 7 grudnia 2016

Dworzanina ni ma!

Dworzanina ni ma!


Znów!


Biedny PAN umarł NAM!
Pod mostem na PKP Kasprzaka



Pan Dworzanin.
Gdy biegałam
Gdy biegankę uprawiałam
Gdy rozciągałam
Gdy odnogi swe naciągałam
Torturynką za niego nieświadomie
Bo jeszcze nic nie wiedziałam
Tragedii nie przewidywałam
Choć coś tam przeczuwałam
W zakątku czarnej myśli mej



Jak On sam był w niej.
Biedaczek na mrozie cierpiał swe!
Dzielny hardy z konieczności bezlitosnej
Z potrzeby zwierzęcej przetrwania
Ile przerwał?
Tego nie wiedziałam.
Kiedy już nie było go wśród nas?
Tego nie wiem nadal.



Tylko ta postać tajemna w szare łachmany otulona
Zalegająca na mrocznym legowisku rozpaczy
Z anonimowej postawy w naleśnik zwinięty- nie na żarty!
(Jak to dzieciaczki dla kawału, przygody lub z nudów się zwijają
A potem ze śmiechu sobie pękają).
Na własne oczy górkę z Jego ciała utkaną ujrzałam!
Po cichutku i bezradnie na niego spojrzałam
Gdy odnogi swe naciągałam.
Był tuż tuż- bliziutko tak!
Może i widział i słyszał Jego trup
Mój tup tup stuk
A wagonów stuk tuk puk 
Ciągły nie dający odejść mu w sen
Mróz i Szum!
Było zimno mi. 



A jemu?
Toż to dopiero sybir!
Choć może już go nie czuł Jego trup.
Gdy przeszył Go wicher bezlitosnym ciosem
Nieświadomy chłodu swego
Dobijając biedaczka we śnie czy jawie
Takiego samotnistego opuszczonego rycerza błędnego!
Dechą od nas odgrodzonego!
Ją tylko miał za tarczę swą!
Co dzieliła go od wstydu dnia powszedniego
Takiego dla niego trudnego
Nie miał na to sił!
Gdyż całkiem jałowym naleśnikiem był!
Odgrodzony dechą a wręcz miałką deską!
Od nas takich normalnych
Jakoś radzących se jeszcze nie osłabionych
Dechą odgrodzony a wręcz miałką deską!
Jak i ja mam swą



Lecz w cieple postawioną
Jego na mrozie była!
Miał gorzej niż ja!



O wiele gorzej niż Ty i ja!
I ten pan i tamten pan i tamta pani ta!
Param pam pa!
Przez jakiś czas
Współczucia wzrokiem nawiedzałam
Górkę skrycie utkaną z Jego ciała
Żadną łzą nie zdążyłam skroplić Jego losu
Bo tragedii tej nie przeczuwałam!
(Bo tak naprawdę myślałam że tam NIC NIE MA!)
Gdy odnogi swe przy drodze wciąż naciągałam
Takiego osamotnionego Go widziałam!
Dechą odgrodzonego
By nie narzucać się w oczy ludziom
W wyścigu szczurów pędzących z ranka
Gdy zamiast koguta słodkiego piania
Nagminnie klakson władzę czczą swą naznacza
Co rozbrzmiewa melodią prostacką
I wagonu uporczywy klekot mu nad głową:
Tu stukotu tup tup jebut Jemu!
Tu stukotu tup Jemu jebut!
Jęku jęk Jego niemy lęk!
Gdy spać chciał a nie miał jak!
No bo jak?
W warunkach tak!
Pewnie wyobrażał sobie ciszę, że w pięknej i ciepłej jest krainie.
I tak marzył i wymarzył, że przeniósł się w nią autentycznie!
A tu tylko skórę naleśnika Swą pozostawił nam
Co około 10 rano w pokrowiec zasunęli ludzie normalniejsi od Niego
Zamykając tylko na ten moment ziemską przygodę Jego.
Bo klekot wciąż rozbrzmiewa pod oknem:
Tu stukotu tup tup jebut mi!



Tu stukotu tup mi jebut!
Jęku jęk lęku niemy mój lęk!
I co?



Nic to.



Jutro będzie podobnie lub i nie!
Daleko czy bliziutko
Pod mym lub twym PCVałem
Bóg jeden wie!
Co dzieje się na tym świecie!
Że to dzieje się!
Że dzieje się źle!
Takie dzieje!
Oł je!
Choć czasami dobrze!
Może Ty?



Może ja?



Wyliczanka trwa!
Może następna tragedia?
Nie dopuśćmy!
A trwajmy w wierze mocni!
A może następnej nie będzie!
Módlmy się!
Oj!
Módlmy!
Się!
Oł je!



*
dis ent.
*

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Wnętrze

Wnętrze


Czasem gorzej niż poniżej
najniższego niżu
 ciało dumnie nosi się
kosmosem w sobie.


Wnętrze to value nie lada
do ziemskich porównać nie wypada.


Otulone jak pierzyną dziecię
  władcą swym jest we wszechświecie.

Skryte tajemnice nosi lecz nieliczne 
ciało na wierzch wynosi.


 Inne z braku dojrzałości
w swym miejscu pozostają
na zawsze tajemnicą owianą.



W misji działa jak światu ujawni
gdy czuje smuci czy raduje
gdy myśli marzy czy pracuje 
siłami nadprzyrodzonymi
 mocami nieujawnionymi
w dany byt wprawia
sygnały odbiera
 zrzucając w materię
zadania do wykonania.



Będąc przepływem i łącznikiem
między Panem a jego dziełem
poprzez te tajemnice
dusza ukazuje Boga 
ludzkie lice.



piątek, 18 listopada 2016

Pinokio (Kłamca, kłamca)





a4, kredki

Zażalenie

Blade lice kpiące
Suchą surowością swą
Wyrażają wyraz
Smutnego homo
Wiadomo.

Umyślnie na umyśle zagnieździła się 
Zarazą zalewa myślą złą rana!
W myśli nie zbrukane jeszcze.

Tracą potencje okazałe
Nazbyt słabe się okazały
Ugodzone Pinokiem
Przebite ugięły się!

Wielkie marności me! :

Zostałyście ogołocone!
Z pysznej szansy
Co wybawieniem
Mogła być.

Została brutalnie odebrana
Przez pewnego
Smutnego homo
Wiadomo.

O żałujcie me marności!
Bo straciłyście
To czego nie miałyście:

Szanse jaką zawsze macie!
I miałyście!
A przepadła bezpowrotnie!
Jak jasność.

Po zamknięciu oczu wrót.

A gdy otworzycie wrota
Ona nagle
(To jest jasne!)
Ujawni się naturalnie!

Bo szansa jest dniem!
A nie zmrokiem!
Co przed smakiem jego jest.

O żałujcie!
 Już żałuje!
Że niczego nie żałuje!
Że 
niczego
nie 
żałuję!

Choć serce inaczej wystukuje!

Gdy słyszy melodię
tańczących mar
wciągających mnie w swój
żałosny żalu tan.

Więc na chwilę muszę!

W pokorze w nocy mej zatopić.

Bo ona zawsze jest!
Jak i dzień.
Taki porządek jest!

Z żalu zażalenie powstanie.

Lecz co?
Nic to.
Żyję nadal.

Jak Bóg przykazał.

Z rozkrwawionym ser duchem.
 Co pika i ściska mostek
na którym zawieszona właśnie ja-
-taka- ni jaka.

Ale spadnę do samego końca!

By tym samym wstać od nowa. 
A zażalenie by leniem nie być
stuknę w imbecyl 
by marności żal ulotnił się.

I precz! I ani becz!
Bo zaraz dzień!
I poczekaj słońce na mnie!
Aż wstanę!

Aż wstanę.





wtorek, 15 listopada 2016

Sposób na oderwanie się!


 Sposób na oderwanie się!
(z dobrowolnej celi kaca)

Głowa o! tumaniona
Zaduchem wydechu twego
Żyje w cieniu jego!


Oczy zalewa szarzyzny ciężka mgła
 Ty zdrętwiały mętny
Wpadasz w jej odmęty!

 

I nic..w stanie..nie jest się.

Bo umysł skazany na wegetacje!
(Ślamazarne jego wymarcie)
Więc:

Nie zostawaj w betonie
ZAMUROWANY!
Wynieś na trawę mózg ukiszony!


Na powietrze rześkie przewietrz czerep!
W wilgotnej glebie otrzeźwiejesz!



W licznym gronie larw i mrów
Zieleń z kaca wydobędzie Cię!

(I!
ani
mru
mru!) 


Bo przez pory
Poczujesz ile straciłeś do tej pory .!.!.!.


a4,kredki,węgil




niedziela, 13 listopada 2016

Pejzarz z łososiem

Co
powie
RYBA?


Świerzy łosoś, olej, płótno kiegoś studencika ASP

Nic.
Bo już nie 
pływa.


piątek, 11 listopada 2016

W DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI NASZEJ

W DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI NASZEJ
WOLNOŚCI KOCHANA POLSKO NASZA!



W niemocy ciemnoty niemoty zastanej
Od lat pławiłaś się i nie ukrywajmy, że tera czasami też!
Z nie winy swej- taki krzyż lub mózgu marazm serc!
Lecz co nie zabije wzmocni Cię i mnie
Trza działać wierząc nadal!
Pokaż Polsko na co Cię stać!


Konfrontacja?

Wiem.
Ryzyko jest dla Ciebie wybawieniem!
A potrafisz wiele!
Jak zmobilizujesz pokłady potencji swej!

Strach?

Odrzuć go proszę Cię Polsko!
Odważna jesteś i harda kiedy trzeba!
Odwagi Twej czasem niepoprawnej
Zaznaliśmy raz nie jeden!



Gdy miałaś za nic miarę sił na zamiar.
Trza tylko taktyczki i uporu maniaka!

Pokaż proszę, na co Cię stać!
Na co...NAS stać!
Spójrzmy w dal!



Zrzucając jarzma kram
Zamieniając sznur w złoty róg!
Walczmy nawet gdy w niepodległym stanie!
Bo to może być dla społeczeństwa zmyła!



Czuwajmy bo nie znamy dnia ni godziny!
Bo nie wiadomo kiedy wparują obce chamy!



Trza trzymać puls na ręku tętna Twego-NASZEGO!
Cel tętni tętnem współistnienia czujnie-czynnego!

By nie było:

"Miałeś chamie złoty róg
Ostał Ci się jeno sznur".