poniedziałek, 27 czerwca 2016

Dwa światy


a3, pastels, ołówek


a4, świecówki, ołówek

*
-Masono politycy w potylicy-

*
Kompromitacja!


W niemocy ciemnoty niemoty zastanej
Od lat pławiłaś się i nie ukrywajmy, że tera czasami też!
Z nie winy swej- taki krzyż lub mózgu marazm serc!
Lecz co nie zabije wzmocni Cię i mnie
Trza działać wierząc nadal!

Pokaż Polsko na co Cię stać!

Konfrontacja?

Wiem. Ryzyko jest dla Ciebie wybawieniem!
A potrafisz wiele! Jak zmobilizujesz pokłady potencji swej!

Strach?

Odrzuć go proszę Cię Polsko!
Odważna jesteś i harda kiedy trzeba!
Odwagi Twej czasem niepoprawianej
Zaznaliśmy raz nie jeden! (Mając-
Miałaś za nic miarę sił na zamiar)
Trza tylko taktyczki i uporu maniaka.

Pokaż proszę, na co Cię stać!
Na co...NAS stać!
Spójrzmy w dal!
Zrzucając jarzma kram
Zamieniając sznur w złoty róg!

Walczmy nawet gdy w niepodległym stanie!
Bo to może być dla społeczeństwa zmyła
Czuwajmy bo nie znamy dnia ni godziny!
Bo nie wiadomo kiedy wparują obce chamy
Trza trzymać puls na ręku tętna Twego (NASZEGO!)
Cel tętni tętnem współistnienia naszego- czujnieczynnego!

By nie było:
"Miałeś chamie złoty róg
Ostał Ci się jeno sznur".








środa, 15 czerwca 2016

Diablo




Pejper, tech. mix
Diabeł

To już było!
To już się wydarzyło!
Owa scena co przedstawia owy seans
Duszy znany nagle został rozpoznany:
Płaszczem ciemnym i kitką krótką
Za kotarą gęstej smugi pedalskiej cygaretki
Skrywane w mroku oblicze dało ochronę
Przed ostatecznym zdemaskowaniem
Niepewnego, żałosnego bycia stanu- Diabeł!

W Łazienkach, na ławeczce
Tajemniczo niepozorny
Pewnie siedzący i swobodnie ze mną...
Rozmawiający zauroczony boskim tworem
Śmiał jako człowiek ku pysze swojej
W swym tupecie bezinteresownie pomóc.

Czyż w imię sztuki coś w nim drgnęło?

Widząc w mym dziele zgrzytów wiele
Chciał się zająć mną stosownie
Od pracy u podstaw na karteczce
Zarysował mi swą lekcje.

Pytam nadal?
Czy bezinteresownie?
Jak powiadał mój tata:
„fałsz, obłuda…”!
Mężczyzna nigdy bezinteresowny wobec kobiety!
A ja:
Ludźmi pod szatańską batutą kieruje dusza lecz popsuta.



+










Byłem silny


Dech, pasteles

Byłem silny- nadal jestem.

W młodości chłopcem silnym byłem
a na obliczu wyraz mej pewności codzienne gościł.

Gdy do szkoły chadzałem nauczyłem się nauk ściśle
gdyż mym rozumem potrafiłem objąć je wszystkie! w sposób nie pojęty.

Aż nauczyciele i koledzy ze zdziwienia przejrzystego myślenia
rozstępowali się oglądając mnie w pełnej okrasie.

Dech wstrzymywali z podziwu ogromnego gdy swym głosem przemawiałem
a mowy często im przedstawiałem wśród rozentuzjazmowanego tłumu.

Widząc za razem w oczach bliskich łzy i iskry, że z wrażenia włosy im stawały dęba!
Wtedy panowała cisza niczym nie zmącona. Nikt nie wiedział czego się spodziewać.

Za to mnie cenili dlatego na prowadzenie lekcji wysyłany byłem do klas innych.
Wszystko gładko wykładałem  i za występ solo oklaskiwany byłem gromko!

Na konkursy chętnie się zgłaszałem i zawsze szanse na tryumf wielki miałem.
Na turniej literacki miast rozprawki-pół powieści napisałem! A niestety nie pokazałem.

W olimpiadach nauk ścisłych dawałem nieźle radę
przytłaczając innych mym twórczym zapałem.

W  każdej dziedzinie w szkole czy poza nią najlepszy byłem dlatego częste bitwy staczałem
A miałem ku temu skłonności nie lada gdyż me ciało miało herosa miano!

Każdemu komu wątpić w mą potencje się zachciało natychmiast mu się obrywało!
Urywając mu za razem  jego błędne co do mej osoby mniemanie.

Zawsze byłem pewny swego tak jak dziś mimo mego stanu nędznego.
Oczywiście nie przeze mnie zgotowanego!

Bo gdybym samemu sobie był inaczej mój żywot wyglądał by .
Nadal trwam z mą pewnością ku wygranej.

Lecz nie sam!

Bo owe predyspozycje życiowe darował mi Pan!
Co we mnie uwierzył i nadal pokłada wiarę.

A kłody pod nogi to szatana sprawka!
Z którym wiecznie staczam boje co dumą napawa
Co nie czyni ze mnie przebrzydłego pyszałka.



*




czwartek, 9 czerwca 2016

Profil perdu (ćwierćprofil)


a3 papier, ołówek, świecówki

En trois quarts (z twarzą zwróconą w bok)


a3 papir, ołowek, świecówki

Profil naukowca


a3 papier, ołówek, świecówki

Praca


W pracy swego życia nie stracę!
Z wyżyn czynu nie spadnę na niziny
Leniuchów z brzuchami do góry nogami
Nie zatonę w destrukcyjnym tonie
Gdy w pocie czoła tylko z Bogiem!


W namyśle


a3 papier, ołówek, świecówki 

Jarzmo


Czyżby jarzmo, które dźwigać muszę
Lub ciągnąć wciąż za sobą,
Da mi kiedyś swą zapłatę?
Czyż na darmo z bólem znoszę tak cierpliwym
swą ofiarę?
Czy odwdzięczy mi się za to lud
Choć trochę?
A memu sercu czy mej istocie uczyni zadość?
Choć trochę?
Boże pomóż mi
Choć trochę.

Może jest to wola Boża
Dla mnie specjalnie zesłana?
Grzechem więc mym wielkim
Żądać owych zapłat
Dlatego żyć w pokorze muszę!
Tworzyć pomimo codziennej doznawanej katusze
A umrzeć wtedy kiedy Bóg mi powie
Kiedy muszę.




a3 papier, ołówek, świecówki 


En face (frontalnie) w transie


a3 papier, ołówek, świecówki

Zanim otworzę oczy

Zanim oczy otworzę
Kładąc kres temu co mnie powalił
Zatańczę niebywale
Przekroczę przestrzeń niewidoczną
Tchnąć w nią nieskończoność- dość ulotną
Tak przewrotną
Bez ratunku i w pochwale
Wić się będę z radosnym powołaniem
Pośród tłumu pustki
nagłośnionej ciszy
Będę ją zakłócać
Z podniesionym czołem
Do utraty tchu
Aż spadnę i otworze oczy
Wnet posłyszysz me nie -wesołe
Egzystencjalne okrzyki

Ola zmarkotniała


a4 papier, węgiel, świecówki


Chrapanie

Kiedy chrapania nadejdzie kres
Ja będę mogła położyć się
Wtedy ogarnie mnie sen
I żaden krzyk nie przebudzi mnie
Twardym snem znajdę ukojenie
I niczym marzyciel wielki
Będę śniła na jawie pośród
Pięknych czy mocnych wrażeń
Silna i wypoczęta od nowa wstanę
By zmęczyć się chaosem wokół mnie.

sobota, 4 czerwca 2016

Targi sztuki Sochaczew



Foto by Ertman Tomasz





Foto by ja












Tak było.