Technikus ( farby akrylowe na kartoniku)
Grom
Wzbierając
w swą istotę jak wdech powierzę głębokie.
Tak
wezbrałam w się to co mam najlepsze.
I
najmilszym tonem niczym kotek- zwierzę osierocone, by?
Zaznać
człowieczego ciepła- tak ja- jak ta kotka przyłaszona-
Z
sił potencji swych uniżona, ze wzrokiem współczucia-
Przed
nim Stanęłam. I nań spojrzałam. I się spytałam:
-Słucham?,
jak najmilej moje struny wybrzmieć mogły.
Stałam.
Gdy on siedział. Na te dobroć odpowiedział:
-Gówno!,
jak splunięcie- policzek wymierzony.
Ripostę
poniżej pasa otrzymałam.
I coś prysło jednym brzmieniem.
Jak grom pogodę ducha- zaćmiło mą, bo?
Słońce wraz z nim zaszło zostawiając mnie samą.
W ciemnicy mej!, oddalili się ode mnie!
W środowisku znieczulicy- stał się jego
Panem.
Tej zwyrodnialiście chamskiej rasy.
Co go kłuje, co go gryzie? Tym samym mnie.
Nie wiem. Za co? Zło jest zło!
Nagle z niego jak z każdego wykwitło!
To co skrzętnie skrywane było, wykryte
zostało.
Prawdy twórcy zostały wydarte!
Jak dziecko nowonarodzone- z rąk
Wymęczonej porodem- Matce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz