niedziela, 15 maja 2016

Łkanica


Papier pakov


Nienawiść!

Nienawiść- żółć spływająca z oblicza skostniałego
Przez nerw dygocący otwierający szeroko skronie
Gdzie pobielałe gałki wirują w destrukcyjnym tonie
Gdzie usta ściśnięte trzymają zawistnie ludzką troskę.
Postać zdrętwiała pod presją- wióry lecą!
Wściekle na niewinne stworzenie
Leci z niej potok iskier parząc nie zdrowym zapałem
Chora ta co się trzęsie nieświadomie przelewa swą zarazę
Z normalności sfery wyrywa bezprawnie
Rozszalała zaciąga w odmęty natury zdeprawowanej
W nadciągającym bakcylu zamieniam się w drgawkę!
Z nerwem w ustach, pary nie wypuszczam
Z trudem pod ciężarem krzyku z nienawiści zrodzonego
Z oblicza rozgrzanego choć białego- łamię się!

Wszystko się pali wszystko się wali!
Dymi, dusi, kuje bielma moje
Wyciskając słone soki zmusza do cierpienia
Dławiąc się, połykam je mimowolnie
W dół ciągnie- ciągnie mnie bez bezwiednie!
Bronię się już niepotrzebnie
Delikatnym głosem, dłoni pląsem
Naga umysłowo schorowana
Napiętnowana po cichutku słabnę.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz