środa, 25 stycznia 2017

Do Serca

*


Smutek co się nazwać musi…
Tym czego nie pochłonie
 Radości żar Serca.

Co skazą rozedrgane
Tym pozorem wszystkiego
Co się życiem zowie.

Czyżby każde jego tętno było wołaniem o swoje?
Moje i Twoje gdzie podziwu jest godzien!
Za zasługę- istnienia.

Ile w nim waleczności co dzień!
Że nie straciło zapału do wybijania trwania
Bo trwa nadal.

O! Wytrwały zawodniku!
Do czego dążysz, tak bez wytchnienia!
Gorliwie dudniąc raz po raz.

Niby wiem- bo to wiadome!
Pędzisz do totalnego wysmutnienia
By uśmiechem się odrodzić- jak co dzień.

A może zmiana istnienia by oczy ujrzały klęskę?
By pokorniejsze się stały bo pycha grzechem!
Więc dbasz o nasze zbawienie- podstępem?

One wzbraniają z przyzwyczajenia zamykając powieki
A serce- sprzymierzeniec- ochoczo tętni!
Więc rozłam jest- chęci.

Dyryguje ono bezwładnej masie!
Na wiekowe uległości ludzkie- podatnej
Co się chwieje lecz nie padła jeszcze.

Słychać tę walkę gdzieniegdzie gorliwiej li marniej
Wszystko trwa- orkiestra serca gra- tra la la…
W deformowanym NASZYM pryzmacie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz