Fajny jest ten świat
Fajny jest ten świat
Dla nas przeznaczony
W zasięgu ręki oddalony
Fajny jest ten świat
Co obok tętni kolorytem bez nas
Co obok tętni kolorytem bez nas
W zasięgu ręki oddalony
Fajny jest ten świat
Gdy zahukani w jego wstydliwych odmętach
Przerwać ową skazę i odważnie
Tak mi dopomóż Bóg
Jak i wam.
Perpetuum mobile
Korzystamy z jego darów!
Jego samego-
serca dobroczynnego.
Korzystamy z jego darów!
Jego samego-
centralnie umiejscowionego.
Korzystamy z jego darów!
Jego samego-
powszechnie widzialnego.
Korzystamy z jego darów!
Jego samego-
samotnego i rozgrzanego.
Z jego darów korzystamy!
a jego samego nie dostrzegamy.
A korzystamy.
Z naszej bezmyślności
Z naszego zapominalstwa
Jego wpływami się napawamy
w Jego energię obrastamy
w obraz na naszym ciele.
Z Jego wpływów korzystamy.
A kim dla niego więcej-niźli biorcami?
Co mu w wdzięczności-wyrządzamy-że?
Z jego wpływów korzystamy.
On pulsuje- bez interesu
tak jak inne boże dary.
Kto jest wdzięczny-temu wdzięczność
Kto doceni- temu docenę
Ofiaruje
W rozrzewnieniu, nie łzami naszymi
Ale Jego jaśniejącymi-odnogami.
Zaleje.
W przyjacielskim tonie
W braterskim geście.
Ale-nie!
Odczytujemy jego znaki-
nie zawsze-akuratnie.
A korzystamy.
Czy umiejętnie?
Nad tym się nie zastanawiamy
Bo czasu braknie przez szatańskie nagabywanie.
Umiejętnie.
Radujemy się-pośród swoich
przyziemności.
Rozpaczam -pośród swoich
marności.
Wzbogacając je
Z Jego darów korzystając.
On dobudowuje
to co szatan ujmuje.
Z całej uczuciowości do nas-
On dowartościowuje nas.
W miłości, w samotności
Przyświeca.
W tęskności niepomiernej-
każdemu z nas.
On bije!
nas.
Ognistymi łzami!
Pragnie byśmy zwrócili-nań-
uwagę.
On bije!
nas.
Jaśniejącymi odnogami!
Co jeszcze chłodne- bo?
Nie dotarły do nas jego głosy
Jeszcze bezbarwne- bo nie zalane
krwawym, ziemskim- chaosem.
W bacznej obserwacji
tak góruje samotnie nad nami.
Nad tymi co?
Korzystają z jego darów.
A jego samego mając w poważaniu.
A4 papier, świecówki, ołówek
Wielki bełt ludzkości!
To co było czyste nagle się zaćmiło!
Niebo wszelakimi barwami się wypełniło!
I nastała ulga-
z rozpalonej różowości
nagle spadła temperaturka
Jego gama emocjonalna.
I surowizna w swej okrasie-
wiatrem na przebłaganie wstydu
rozpacza głośnym tchnieniem
Rozrzedzając nasze egzystencjały.
Zagłuszające Jego do nas wołanie-
Czcze działania- chaos szatański.
I nic z tego, że zaraz opuści swe królestwo!
Naznaczając niebo ciemnicą bezradności
Na letarg skazując nas.
W mroku wątpliwości pogrąży.
Za ignorancji- piętno nasze
Swym zachodem nas ukaże.
W mozole, w swym magicznym mozole
Swym wschodem nagrodzi nas
Bo jest dobry i łaskawy taki jego schemat
Opuszczając ciemnicy otchłanie-
Wychylając nam ponownie swe oblicze jaśniejące
W mozole, w swym magicznym mozole
Co zwyczajem Jego jest.
Wstydem oblicze przyobleczone-
w chmury zapuści .
Opuszczając okaz naszej chaotyczności rutynowej
Gdzie sensu-nie bez sensu nie ma.
Gdy kolej rzeczy jest nawet wtedy gdy jej nie ma.
Czy to jest ten cały kram-jarzma?
Ciężkiego i zaskakującego-
Dla ludzkości i nie ludzkości?
Wraz z każdym jego objawieniem
Wraz z każdym jego rutynowym tchnieniem
W imię całej tej maszyny obrotności
Perpetuum mobile!
Wraz z każdym wychylenia-wschodem
Wraz z każdym ujścia-zachodem
Od Niego dla nas- daru przywileju
Dnia i nocy
Dnia i nocy
Perpetuum mobile!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz