czwartek, 7 lipca 2016

Pola w słońcu


Pastele, świecówki, papier

Skok  z Polą

W poszukiwaniu wyjścia z tego szujstwa 
lecimy w przestrzeń nieznaną,
z zaciekawioną twarzą- duszy ekscytacją,
obmyślamy plan naszej wędrówki skrycie,
by przed widownią błysnąć należycie.

-A więc rozbieramy się bo jest słońce!– wołam
-Ale to już było!– woła Pola
-Ale nie w naszym wydaniu!– dodaje po czasie.

Co pasować będzie w tym szalonym pokazie?- naradzamy się
Gdzie przed oczami fatamorgana się nam kłania!

Gdzie cienki zbiornik wody w oddali stoi osamotniony
Nie naruszony- widać- zanudza się- fakt stwierdzamy.

Gdzie przestrzenie ciche i rozlegle zamulone
Przez towarzystwo nie modne- będzie oszołomione!

Bo w gorączce bezustannej szykujemy wybuch żądz naszych,
Chęci niepohamowane pochlapania się nawzajem.

Tak razem. Tak uroczyście! Trzeba się wyszaleć!
Wobec tej monotonności zastałej- Pola szafuję faktem.

Tego potrzebuje dusza otępiała.
Moja Twa i Wasza!- ja szafuję faktem.

Wylatujemy rozbestwione w koszuli i majteczkach w nie kropeczki
Przepełnione piekącym planem.

Przebiegamy puste pole rozmarzone i radośnie wskakujemy
W te bajorko bordowe przez nikogo nie naruszone – tak sądzę.

Bo czuć tę świeżość i gładkość sztucznego dzieła
Szczodrobliwego człowieka.

Wzlatując ku górze- pozostajemy tam chwilę
Mieniąc się w słonecznych blaskach rozluźnione i w mig opalone.

Spadamy z żelaznym hukiem roztwierając te spokojną taflę
Zamaszyście orzeźwiając się soczyście!

Zszokowana ona owym zajściem okrywa nas ku zabawie naszej
Błękitnawym rumieńcem i pod nim nie czujemy się nagie.

Wszyscy wstali na otwartej sali- wiwatowali
Z ożywieniem bijąc brawo owy spektakl podziwiali.

Odbiło się o marmur echem odpłynęło
Tak jak nasze żądze-nagle ulotniłyśmy się.

Zostałyśmy oczyszczone
Tak sadzę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz