wtorek, 4 lutego 2020

Zakazany kiss



Papier, tech. mix.


Zakazany kiss obłudą skisł
I fałszem w niebyt prysł
W oderwaniu nagłym
Bez pożegnania
W świadomości utraty
Jego wirus pozostał z nią
I odpierdolić niet i trawi ją
Nadal uporem maniaka
Jakby coś chciał ale..
By nie czuła się tak wcale
Nazbyt samiuteńka

On-
Niech się nie lęka!
Ta maleńka
A ku Bogu klęka!
Skończyło się babki srranie
Było fajnie i ładnie
Ale już nie jest kuchanie
A jest zafajdanie same

A jego wirus czy bakteria
Bòlem żalu ją drąży
Cieniem ku niej krąży
Ku wykończeniu jej dąży
Smutkiem ją wciąż nawiedzając
W mòzg przed snem wwiercając
Wspomnieniem o się nacierając
Wijąc ją w żalu
W natrętnym wciąż zapytaniu:

Ona-
Gòralu czy Ci nie żalu?

Ale on nie słucha
A pewno inną już
Rucha ucha cha a
A ją zakaził!
Kazik apsik jeden!
Ten słodki jak eden
Słodkość Jego złudna
Jadem grzechu naznaczona
Ta na niby narzeczona
Do szpiku serca nim urzeczona
Dał jej w kość z niezbędną obłudą
Bo bez niej nie było by ich już dawniej

A ona ego mżonka
Pewnego dzionka
Unicestwiła ich
Tak nagle co po djable
Się zwaliła między nich
Jak grom z jasnego nieba
Pirunująco rozdzielając ich
Istnienia jednym tchnieniem
Ot tak strzeliła w nią!
Kichnięciem na nich
Na ich emocję mocną
Krwawą ich prawdą
O nich samych...
W ucho chorej
Na niego.

Tak toto miało się skuńczyć.

Amen

Rwąco
Trwający
Rwąco
Trawiący
Bez End
To syzyfowa
Tortura ktòra
Odradza się
Każdym dniem
I to wcale nie lżej
Ej!
Lulajże że wyrodny
W niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz