poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Sjesta Słowiana


Akryl, pastel, tektur


(foto by AMD)



Rozterka- Boskie zlitowanie


Błękitna przestrzeń wolności
Jest przyczyną smutku wielkiego,
Chłopca małego dręczonego
Serce okrutnie ściskającego
bez litości i chwili wytchnienia

Z ust jego wydobywający się
Głos tęsknoty, niezawinionych łez
Lecz przepiękny.

Wypływa on gładko i wolno
Na pustą przestrzeń błękitu
Łączy się z jego odcieniami
Tworząc strumień błyszczących
Iskier wesołych.

Oczy chłopca chłoną te zjawisko
Zamieniając nagle słone łzy
W słodki uśmiech na twarzy

Czoło nagle z zaciętego
Jasnym się staje
Twarz przejrzystością błękitnych refleksów
Zalana zostaje

Owa mgła błękitu
Z twarzy na całe ciało
Równomiernie się przenosi

Nawet skromne odzienie
Co się z nim dzieje?
W majestatyczne się przemienia
I jak jego skóra
Aksamitem po tysiąc krotnie wypolerowanym
Się rozprzestrzenia.

Całość zjawiska onieśmiela
Nawet już z dala nadlatujące ptaki
Które z głośnym hukiem padają
I z zamkniętymi ślepiami
U stóp chłopca się kłaniają

On nic nie widząc
W transie pogrążony
Nadal śpiewa
W poświacie mieniąc się dalej

Tworzy się i tworzy
W zawrotnym tempie
Dzieło boskie
Które nie sposób jest
Ludzkimi zmysłami
Posiąść.

Na rozległym tym pustkowiu
Rzecz się dzieje
A mianowicie:
Boskie zstąpienie!
Które świadków swoich ma-
W przyrodzie niemej.

Jaki to widok przecudny!
Enigmatyczny zarazem, że
Swoją obecnością, ideałem
Świat otaczający zaraża.

Słońce na górze już wyblakłe
W starciu z boskim światłem
Nie ważąc się pod żadnym pozorem
Bogu stanąć czołem w czoło
Z trwogi nie z ubytku szacunku
W chmury się zatapia

One także widząc taki widok
Przerażone rozstępują się
I tym samym powitalny
Dają popis
Kolorowym wodnym kaskadom
Które dają z siebie wszystko
Wyczerpane,
Uciszają się nawzajem

Nagle srebrne błyski przeszywają
Gładko niebo
I na cześć swego Boga
Radość swą wyrażają

W nerwowym pląsie
Dają jasność
Ciemnym istotom
O ważnej sprawie powiadamiając

Jednak nie wszyscy zrozumieli
Owy sens tych błysków
I za konary drzew się pochowali
I tam za karę swój koniec nagły
Zaznały

Pozostawiając ową wolną przestrzeń
Na chwilę jakąś
Dał Pan Bóg chłopcu
            Radość 

I kończąc swój przepiękny śpiew
Przecierając nagle oczy
Bo czar nagle prysł…

A chłopiec nadal
Patrzy się w dal
Zjawiskiem onieśmielony
Nadal trwa…





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz