Umieram całościowo lecz
częściowo
Umieram całościowo lecz po części
Z lat mi nieznanych
Bo co było a nie jest…
Dają po sobie poznać dzisiejsze stany.
Przybliżają, oswajają pomalutku
Już poczuwam się zraniona…
Bo z narodzin piękna z równowagi wyprowadzona
Roztaczam Królestwo ciemnicy nieogarniętej!
I nie mogę za daleko! bo?
Jest ryzyko i to wielkie!
I was.
Moi towarzysze, których nawet nie znam!
Płacz jest sygnałem, że wracać trzeba z tej wyprawy!
Wypić czarnej kawy z kostką czarnej czekolady.
Bo widzę jak się przechadzacie!
Gdy słoneczko wychyli zza błękitnych…
I naświetli mi te ślady
Niepokoju rany
Miłością rozszarpane
Blizną pozostały.
A pozbyć się tego!
Pozostaje pokochać.
I śmiać gdy płakać.
I płakać gdy śmiać.
Lecz ile można?
Nie można!
Więc wracam do egzystencjalnej gry:
Ha ha ha ha tra la la u la la para m pam pam!
Ociężała-ciężko stąpam!
Z nogami oraz głową obcą mi na szyi
W niepoznace moje oczy stały się leniwe!
Szorstkość zstąpiła na lice me.
Który jest mym trwałym kompanem.
Kierujemy się do tunelu wodzącego ku
wysmutnieniu, wykończeniu ku
skończeniu tego co nietrwałe
Bo wiem, że to gra boska!
A ja aktorka życiowa.
Mogąc grać tę rolę.
Znosić to wszystko z pobłażaniem czasem
Pomalutku w sferze wyimaginowanej
Ojoj o jej!
Że mogę być z woli Twej wspaniałej!
Wyróżniając z pośród
czegoś niepojętego!
Bo z Twego wyboru powołałeś mnie!
Mickusia i innych pozostałych!
Choć trochę jak Jezus…przed egzekucją
Bo soki towarzyszka- natura odebrała!
I odbiera nadal.
I napędza do działania!
A ja?
Jak zasnę, rano wstanę.
I spojrzę na Cię!
Jedynego mego ukochanego
I znosić będę…
W ciemnicy swej i w Jasności Twej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz