Absolut
Absolut końcem bytu-przebija jego sferę-
gdy apogeum osiągnie-sprowadzi do niewiadomej
dusze wybawione-opuszczając tę małostkę.
Ona nie bawi mnie!
Nie czuję jej!
Nie zajmuje osoby mej!
Nie widzę w niej!
Nie potrzebuje widzieć jej!
Bo nie jestem w niej po uszy
Choć czasami muszę!
A jestem w momencie gdzie?
Nie ma mnie i jej!
Tą małostką gardzę!
I absolutny wyraz dam!
Choć w niepokojem boję!
Jęku lękiem dławię.
O!
Tu jest wzrok duszy mej!
Co!
Wybija ku lżejszej sferze
-tam jej ukojenie!
Więc odetchnę.
Z konieczności zrzucając jarzmo marności
ostateczny policzek wymierzę!
Echo jego już nadjeżdża!
Dobija się do mnie zza sfer przejrzystych
grzmi jak błyskawica
napominając tonem swym
ostatnim drogowskazem-mym.
Co mnie nie tyka
Jego ostrze motyki
Jego ostrze motyki
Więc okoniem spoczywam.
W wędrówce tej.
W małostce nicości roztocza
w której pałętam teraz.
To jest end :-]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz