piątek, 4 maja 2018

Gdy oczęta me



By Me and Tommy Czubak


|>Do Morfika Złotego
opiekuna mego
sennego<|
Gdy oczęta me
po raz pierwszy
napotkały Cię
gorzko załkały
te smutne gały
co nie łgały
a zaniosły się
niemym mym
jakby dym
nie wiem czym
wstrząsem tym
krzykiem mym
poruszone tym
że aż serce
podskoczyło wielce
i iście rzęsiście łzą
zołzą łzą niejedną
splamiły płaszczyk miły
jeszcze małolaty nimfy
bo na wspólnej fali
rażone oczy nasze
jakby przerażone
zajściem owym tym
nieco mętnym jak dym
porażone ogniem Twym
a nie urażone
najściem mym
niespodziewanym
odnalazły się
spotkaniem
nieprzewidzianym
a nagłym
rozstaniem
bo krótkie było to
zderzenie się
na rzece
że pokładu powiek wiek
zamknąć nie śmiały nawet
bo uśmierciły by się wnet
tym samym
z barku widoku
się nawzajem
a poza tym
przede wszystkim
nie zdążyły
tego uczynić
do domciu więc wracały
dość obolałe z rozpaczy
tej czarnej a niebywałej
takie wytrzeszczem
szeroko otwarte
zamknęły się dopiero
o wpół do czwartej
nad ranem
bądź dalej 
:-)
oj bądź 
:-)
bo całą noc
kontemplowały
to doznanie
te gały co się
smutkiem śmiały
ale płakać nie śmiały
w szoku rozwarte
długo trwały
bo tyle w ułamku
chwilunii tej doznały
a wstrząsu doznały .!.
i ze wzruszenia
z tego wielkiego
poruszenia
szaleńczo załkały
te poruszone gały
przeczuwając
zbliżający się
raptowny świata koniec
jego psykry schyłek
tej ocząt wymiany
jakby słonko miało się
za horyzontu kotarę
schować niebawem
i ostawić ciemniczkę
na dłużej niż na zawsze
że czeka je nieuchronne
rozstanie o Panie .!.
z tym światem.
czili:
oderwanie
się od się
odcięcie się
mnie od Cię
że oderwać się
muszą
i nasycić się
katuszą
to im pozostaje
na pierwsze
i ostatnie danie
i to jest ich
duszy lanie
zamiast ciała
pasem li kablem
co poboli
ale się zagoi
a najniżej
GUS poje BUS
a najwyżej
szpecąca blizna
szepcząca żeś
potworna .!!!.
ostanie się ona
na zawsze...
podczas gdy
duszy susza
z suszy dyszy
i smutek
wybałusza
i nieumiejętnie
go zagłusza
a namiętnie
wciąż trwa
i sączy się
cierpionko
nadal
ha
ha
ha.
takie właśnie Jaśnie
dusz tych rozstanie
taka swego rodzaju
kara i łkanie
czyli zupa słona
na śniadanie
ale żyć trza
i wzrok zawiesić
na inne
eksponaty boże .?.
o Boże !
na kilka dobrych
a grubych lat .?.
co jak drzew
do góry
pną się pnie
liścia szelestem
piejąc smutną pieśń
tak bardzo pięknie
że aż serce
czasem pęknie
ale Bóg!
zlituje się pięknie
bo Jest Dobry
i jak lekarz
na nowo skleci je
i tak dalej se
trwamy czasami
o wzruszonko
duszy potykani.
---
>
Kuniec dobranocki
na dobranoc
i Morfie pod koc
ad hoc .!.
<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz