sobota, 18 stycznia 2020

BAT by ZEFIR




ZEFIR- czołowy, wolski, grasujący patoGrafficiarz, patoFleja i patoBrudas, jak ongiś grasujący-
.!. patoGAZOWNIK- co był zmorą i postrachem wolskich dzieci- ktòry mordowau ludzi, podając się za Gazownika.
Pukał do drzwi, i: To ja wujek- Gazownik. Proszę wpuścić. Mam sprawkę. I robił swe.
Każdy krok, uderzenie czy i koci miau li szczurzy szmer, na klatce schodowej, wywoływał jego drżące wizje, w mej głowie. Ratatuuuuj się kto może!!! Może to właśnie- on! wchodzi po schodach!? By misję swą przebrzydłą dokonać...
Toteż zawsze biegłam do drzwi i wypatrywałam go przez Judasza i upewniałam się, czy są one porządnie zamknięte + puls plus na łańcuch, co by jeszcze, dreszcze leszcze opanować i przed szatanem uchronić i w nim nie skonać.
Bòg najwidoczniej mnie chronił i go ode mnie odgonił!
A Jego podobizna- grasującego a przyczajonego jak lwica- Gazownika- zakapiornego ryja- wisiała na murach przedszkoli i szkòł. Z napisem: UWAGAZOWNIK .!.
(Pedofil ostatnich waszych dzieci chwil)
A ZEFIR? Còż czyli nòż.
Jak widać nadal na wolności, ze swą wesołą patopotwòrtfòrczczością, bezczelnie sięm obnosi. Jego BAT- niczym brat KAT- sieje spustoszsnie i niszczy mienie- naszej suwerenności i lokal ności.
Mòj Dir Znajomek, ponoć nawet zgłosił wandala.
Ale oni wolą łapanki, na staruszki nòżki i niegrzeczne maluszki, co przeskakują jak koniki polne, na czerwonce, goniąc się, w goronce słońce, jak dwa zakochane zająnce- nie zważając na okoliczności, nie łagodzące.
I tych, co przekroczą, o ciut- prędkość życia, swego samogiera. Bo z tego jest premia! Dla nich.
Bo trza bić kasę i pianę!
W kòłko- Macieju.
W tym obłudnym kołowrotku- Kotku.
Fałsz, obłuda, zakłamanie- Panie Janie
Pseudoład pokoahontas- Władzo Panie!
Wòda, kiełba, solarka, gold łańcuch, disco polo i Kwaśniewski kwasem kłania sięm!
Sòl drogowa, na naszych talerzach- droga czy niedroga a szkodliwa, na nasze nie tylko szkliwa.
Ta Ich polityka- oj, nie jest o Nas troskliwa!
Nawet Działaczy... oni działają ale dla siebie!
I w fekaliach wodna psygoda- z pieskami pływanie w szambie jak... w niebie, z groźbą mandatu tu- jak we śnie a jednak....na jawie- proszę Ciebie.
A ten będzie dalej swobodnym, samorodnym a samozwańczym malarzem, plując w twarz murom, zwłaszcza tym nowoodnowionym, niszcząc pracę ludzi i materię, ktòrą i tak trza będzie- zmyć i odnowić- z bòlem nowe siano no wybulić- na jego big pig megalomańskie ego butu byt: ja tu byłem a nie wy .!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz