niedziela, 19 stycznia 2020

Zamrzyj-> Umrzyj = Zmartwychwstań .!.




Zamarznięta Clod Nimf
Jego zimnem
Wystawiona na szok jak chomik ongiś
Przed sklep
Gdzie we framudze los dogorywało
Zwierzątko łkało
Trzęsieniem ciała z zimna
Mimowolnie
Mi się ze swej niedoli zwierzało

O Panie

Nadszarpniętym zaufaniem
Potknięciem moralnym
Aż wstrząśnięte serce
W zawale nagłym
Że roztrzęsione ręce co
Presji agresji uległo

O Kolego

Że zamarzła głowa i mowa
Szokiem smutku obdarzona
Przewidzianej bolesnej wizji Cię

O Kocię

Odstawiając cyrk
W niepohamowanej opresji
Na lòd skostniało
Gdy dowòd bolesny dojrzało

Zimno nieme i nie me!

Łzą zołzą gorejącej żałości
Skraplają się w bezwładnej
Aurze niedopowiedzenia
Niemocy niemej złości

Oni.

Spływając po sobie
Deszczem
Milczenia i oddalenia

Nie zahaczając o się
Lawirując po krawężniku
Nie docierają do się
Na marginesie się
Nie mogą przebić do siebie
Nie czerpią z pełni
A tkwią na powierzchni

Poza sobą
Może nawet poza
Własną osobą ?!?
W niej brodzą !
Zamiast w pływać pełni
Pod wodą
Oddychając sobą
Z powodu siebie
Dla siebie
Powodując się swą
Wzajemnością

Wolą pozostać sobą
Więc rozpływają się
Osobno gdzieś

Rozcięczając byt
Swej wspòlnej i spòjnej
Esencji mocnej emocji

Sikając na nią???
Wsiąkając w nią!!!
W swą nową
Powieść

By tylko wieść
Do przodu życie swe
By kręciło jak kołowrotek się
Bezmyślnie?

Bo jak przycupną
To za bardzo się usłyszą i zobaczą
A więc poznają
A to może być groźne i zbyt mroźne

Dlatego pozorami się opychają
By się na Amen niezamrozić
Zastępczą kies strawą
Takie alibi se stwarzają

Dlatego trza

Ciągle pędzić nęcić i kręcić
By razem niby być
Ale z odwròconą do siebie
Serca twarzą i jego uwagą

Na ląży jego rytmu trwając
A nie Jego składem się karmiąc

Czyli wdychamy serca adory
W nich się pławiąc
Zamiast samym sercem...

Amen

1 komentarz: