niedziela, 19 stycznia 2020

Szaleństwo maleństwo



Tektura, tech. mix.



Syreny Nimfy Warszawskiej
W jej w sekretnej gliniance
Urządza jej taneczna rządza
Z rybkami i wturującymi jej na wietrze
Ptakami i falującymi liljami na wodzie
W świetle słońca jego pachnącego gorąca
Wonią ktòrą czułam gdy do niego biegałam
Była to woń pierwotnej vio ski nieskażonej
A wyraźnym aromatem kukurydzianym
Wysokiego złotego zboża naznaczonej
Z sianem i żyzną wilgotną glebą że
Zaciągałam tym się wściekle
A wręcz ćpałam to zaciekle
Delektując się słodyczą tą
Delikatnie w spowolnionym
Swoim czasie na jawie
Czując w nogach i płucach moc
Że pędziłam napędzona
Świeżością tą odświeżona
Z ciężaru sata odciążona
Godna Boga żona
Co wyrwała się z rąk szatana
Ktòry ją męczył i dręczył
Torturując i oddech jej torując
Drogę do wszystkiego
Przebiła jego powłokę
I jak z procy jak z armaty
W BOSKIE ULECIAŁA SŁOŃCE!
W Niebo Jego wysokie
W dobra miłości boskiej i pokoju
Gdzie nie ma presji agresji
Fałszu i mocy przemocy
Lęku jęku i niepokoju obłędu
W dymie papierosowym mgle
W ciągłym ciasnym syfie
Odganiając precz
Z ciała i duszy swej
Szatańskie opętanie te
Spadła z tego uniesienia
Swego marzenia jak Ikar
W gliniankę u Sznajdera
Przy ulicy Tkaczy
Gdzie nie jedna kaczka kraczy
I echem w poświacie słonecznej
Jakby na drodze mlecznej
Roznosi się głos jej kaczy
Urządza ze wspòłtowarzyszami
W rytm natury melodii
Przyrody swej przygody
Szalone tańce i podwodne wariacje
W iskrzącej się wybawieniem
W złociście seledynowej wodzie
To jest jej Jezioro Łabędzie sekretne!
A ona Syreno-Nimfą zaklętą!
W śnieżno- perłową- łabędzicę- Odettą!
Gdzie płynie baletem i valetem
Liryczną akrobacją swą wesołą
Z lekką melancholią
To jej naturalne środowisko!
Więc proszę jej nie wyciągać policjom!
Nawet jakby się jarało wodne ognisko
Z jej serca tlące się nas nieco za blisko
Poza nim ona minie i zginie
Panie Rybaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz