sobota, 18 stycznia 2020

Zdradzona




Biedna ona
Zdradz ona
Biedy on
Zdradzon
Zdradzona ty
Zdradzony ja
Gdy z sata na ty
Zdradzeni my
Wszyscy jak leci!
Istny to
Wodospad zdradliwy
Nas leci
Ku śmierci
Gdy od wysmutnienia
Ze zdradzenia
Lgniemy ponownie
W sata ramionka
Złudnego pocieszenia
A więc?
Jak taka piłeczka
Odbi jana
W jego rękach
Zawsze nim pi jana
Zdradą szatana
Zdradliwa ta jego gra
Jak czasem
Pogoda
Bo tak ma
Ten typ sata
Że ci nęci i ci ględzi
Sieczke z mòzgu
Ten wypierdek sata
Ci płata
A z nas mas
Dla siebie nawzajem kata
Szczując pseudo blaskiem
A tak łatwo dać się
Zwieść

O wybacz Panie!

(Bo człek na blaski lata zysku
Mamoną omamiony
I ciałem całym swym
Ale Sam wiesz że czasem
To nie duszy
A tylko ciała jest udziałem!
Że ona wcale tego nie chce!
I Ty też człowieku całkiem
Tak jak jej czyli twe serce

Ale to i to na dno!
Bagna nas sprowadza
Mimo że dusza czysta
W bagnie ciała się babra
Czy brud ją tyka?
A może chronisz ją wtedy
I walka trwa
Między duchem a materią
O na pewno)

I zawieść
Jego przynęcie
Gdy psedo dobrem
Macha ci podstępem
Swym obłudnym ogonkiem

Trza czuwać!
I w serce swe
Głęboko się wczuwać
By nim przejrzeć
Na wylot uczuć autentyzm
A jak nie da rady
To modlitwę
A jak coś nie tak
To wylot!
Wylotu lot
I lepiej być.....
Bo nie ma co się
Rozdrabniać
I serce swe
Jak ciacho ciachać
Zakłamaniem
Bo serce nie ciacho!
A jądro emocji mocnej!
Ktòre potrafi dużo
Bardzo dużo
Fałsz wyczuje
Gdy go sata
Na czas
Nie zaszczuje

Brońmy swego serca!!!
Czystości jego
Przed fałszem
Szatańskiej miłostki
Ktòra tylko tykadotyka
Jak dotyka się kwiat
Bezmyślnie i niepotrzebnie
Nadwyrężając jego piękno
I świeżość
I całkowite oddanie
Przeznaczone dla
Tego
Jego
Jedynego
Oblicza Słonecznego
On jest tego kwiata
Prawdziwą
A wieczną miłością
Urodziwą
Ktòra z nieba ciepłem
Uczucia
Do niego pała
Zawsze
Tkwi tam wiernie
Każdym dniem
Przyświecając
Życiem
Życiodajnym
Światłem
I Patrzy
Niepomiernie
Z umiłowaniem
Na niego
Na Ciebie
I na mnie
I muska go
Ciebie
Mnie
Dotykiem promyka
Ktòry jest jedynym
Dla niego
Dla Ciebie i mnie
I Ciebie
Tego i tamtego
Kwiata
Panem
Kompletnym
Umiłowaniem
Ojcem
Umiłowanym
Przez dusze
Nasze
Ktòre są takie
Pierwotnie
Do czasu
Gdy nie
Przechwycone
I zdradzone
Przez sata
Zostaną

A my
Jak zdradzeni
Tak zdradzeni
Bo tak możemy
Le na szczęście
Nie przez Boga!
Zdradzona nasza persona
Więc nie trwoga Twa!
A szatana noga!
By w porażki mrok
Zrobił krok i się dobił
I strachliwie jak struś
W glebę po wieki
Schował się
Ze swym piekielnym
Złem

A więc

No woman
No men
No kraj
A przez okno spòrz w raj!
I dont worry
I bi hepi
I nie łkaj
Na gutnajt Nam
Bo est okej
Bo Bòg jest
Nad nami
W nas
Nosimy my Go w sobie
I wszystko Bòg widzi
On nas widzi i my Go
Naszymi duszy oczami
I czyści z łaski swej
I na końcu oczyści
Absolutnie
Gdy my z woli swej
Na nią zgodzimy się
Na zbawienie
I przyjmiemy swą skruchę
Sercem i głową i duchem
By spokojnie ciałem
Pòki co
W poduchę
A duchem
Zatopić się w sen
By tam bezbronni
Jak ten kwiat
Co na łące
Wyciąga się do Ojca Boga
Jak może
I leci myśli marzeniem
Jak dzielny orzeł
Co niebo skrzydłem orze
Jak poczciwy rolnik ziemię
Na chwałę Boską!
Każde jego jest tchnienie
I kosą uderzenie
Aby tknąć
Się Jego tchnieniu dać
By się Jego nie bać
A zaufać Vać!
By przeszył Nas!
Oczyszczającym olśnieniem
Miłości niepomiernej
Na akurat mnie i Ciebie
Zauważenie
I połączenie
Jego Istoty w Nas
Z Boskiej Jego woli
A nie szatańskiej niewoli
Ktòra zaprzepaści na zawsze
NAS i każdego z WAS

IGWT

Amen




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz