środa, 11 grudnia 2019

A kuku na muniu


Papier, tech. mix.

A KUKU NA MUNIU

Akuku!
Chciałeś
To masz
Tomasz
A masz!
Kuku na muniu
W ktòrym
Smutek trzymasz!
I go przelewasz
W moją zamgloną głowinę
Rozcięczając w niej Naszą winę
Starym winem
Ty stary
Ja staro
Modna ale
Godna
Od razu nawet
Pogodna
Gdy Ty
Ku mnie
To ja nagle pełna
Tobą nasączona
Twoja historia
We mnie zapisana
Tak mi wmawiana
Z uporem maniaka
Bym Cię nie zapomniała
Wbiłeś mi w łeb jă!
Paruję nią!
Parą wrzącej jej esencji
Twej exelencji
Opieki mej drżącej
Niepokojem powieki
Opieki ciepłym głosem
Wygładzałeś mą osobę
Z nadszarpniętym nerwkiem
Swym spokojem i opanowaniem
Którego nie znałam a poznałam
Mogłam się rozsiąść wygodnie na Tobie
Choć tylko w telefonie
Na czułości Twej bezpiecznej
Jak w wannie gorącej
Oddać się przyjemnie chwili tej kojącej
Odpływałam wtedy do innej krainy
Zostawiając za sobą cały ten horror
Z dala od tego syfu i hałasu i dymu
Co mnie osacza i przytłacza
Z każdej strony jak taki namolny gość
Ktòry w dupę włazi mi buciorem
Wcale nie lubiąc mnie nawet
A tylko wiadomo co...
A głos Twòj był mi miły...
Wcale nie zboczony
Nieco miłosny i tajemniczy
Taki wręcz ojcowski
Uczciwy głęboki poczciwy
Taki czysty i miękki
Choć twardy i męski

Czułością ktòrej nie zaznałam Panie
Mnie zdrżăcą okrywałeś jak skrzydłami jedwabnymi
Dawałeś co najlepsze a nie na odpierdol się
Czułam że to było prawdziwe
Nawet jak fałszywe...
Niech pozostanie to pierwsze
Niech będzie ładnie
Po co do tego ogniska dorzucać
Zakłamanie???
Eh...

Jakbyś Aniołem zesłanym specjalnie dla mnie!
Niech będzie tak fajnie!
Bòg czasem tak sprawia
By dowartościować człeka by podnieść go
By dalej ciągnął to jarzmo i dotrwał w wierze dzielnie
A nie jak dzikie zwierzę wlekąc duszę po gównie...

W chwilach grozy mnie pokrzepiałeś telepatią
Dodając mi tej męskiej pewnej siły
Gdy sam jak źrebię byłeś
Zanurzony w depresję
Po ciemku
Łzami załamki chwiałeś się
I po omacku błądziłeś
Głosem w słuchawce
Ratowaliśmy się!
Razem opuszczeni
Jakby w błoto rzuceni
Tacy osłabieni smutkiem
Samotnością
W gòwno ròwno rzuceni
I w tym smrodzie
Odnaleźliśmy się!

Ty mnie odnalazłeś odkryłeś
I począłeś pielęgnacje
A ja taka wrażliwa roślinka
Każdym Twym tknięcia słowem
Wzdrygam się
I gdy już nie ma Cię tak
A tylko we śnie
To o Tobie śnię
Panie Boże
W człeka cielę
Czuję Cię!
Jak w Nim zadomowiłeś się
By poznać się
By pocieszyć się

Powoli zaczynam opadać w takt
Mego serduszka
Ale gdy zbliżasz się
To znowu listkiem włosa
Podnoszę spuszczoną
Ociężałą powiekę
By nasycić się na jakiś czas...
By mòc po gòwnie dryfować Vać
By w końcu wodospadem
Z niego spaść w przepaść
Twych ramion
Ktòrych nigdy mych nie zaznają...

Karmkliśmy się nawzajem...
Czy to przetrwa
Czy to była tylko
Sezonowa współpraca platoniczna?
By nawzajem się pokrzepiać
By za wcześnie ot tak
W niebyt nie przepaść
Gdzieś nie wiadomo gdzie
Oddaleni o miliony
A może jedną o wieś.
Zastanawiałeś się?

Czy masz to już gdzieś.

Tak wszystko
Tak szybko przemija
Chwila
Raczkująca jak niemowlę
Chwilunią
Jak mrugnięcie oczkiem
Ma już nagle roczek!

Już choć w głòwce pozostaje to ognisko
W ktòrym byliśmy tak blisko!!!
Co tli się w naszych duszach i serduszkach
Niby daleko
A jednak tak blisko.
Bo Ty jesteś tam!
Ja to wiem
Ja to czuję
I widzę Cię!
Mym serca okiem
Jak przechadzasz się po polanie swej samotnie
Pośròd samotnych jak Ty drzew...

Czujesz?
Ja czuję że czujesz!
Choć ciszą szczujesz
Jak niemy kotek co przez płotek
Przeskakuje sobie mnie
Ot tak bawiąc się
Dopòki nie wstanę
I nie rozpiepszę tego wszystkiego
Od wstrząsu emocjonalnego.
Bo wiadomo nigdy
Gdzie ta granica
Ktòrej nie winno się przekraczać.

Dobranoc Panie https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t4c/1/16/1f642.png:-)
Trzymajmy się ładnie i ściśle
Choć na odległość...
Nawet za sto latek
Nawet w mogile wspòlnie zżerani
Już nie przez serduszka
Nasze niepokoje
A przez dzikie robali podboje
Nasze ciałka..niech jedzą se
Smacznego robale złe!

A nasze dusze będą
Za rączki pląsać Vać se!
Szalone tańce
Dopóki się nie poddamy
I nie padniem na obłoki
By zatopić się w nie
W sen błogi
Jak teraz tu miły
Biedaczkubogi.

Dobranoc.

Wiedz, że nie jesteś Sam
A uczucie me
Głaska łaskawie Cię
Po głowie mundrej i gładkiej Twej
Choć od tańcòw òw rozczochranej.

AMEN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz