środa, 11 grudnia 2019

Smutnisty buziaczuś


Smutnisty buziaczuś
Z miłosnej rzeczki
Wyłonił się nocą

Pomiędzy szuwarami
Oglądało czarne niebko
Rozświetlone gwiazd połacią

Tak szeroką że oczěta jej
Wychodziły z orbit
Chcąc się do niego dobić

Do nieba wybić
Strzelając głuchą łzą na oślep
Myśląc że dosięgnie je

A te niewzruszone
Kosmiczne małpiszony wredne
W tęsknotce srebrzystej zanurzone
Tkwiły milcząco jakby w zmowie

Przyświecając jej odległą nadzieją
Nadzieję na dzieje nowe dając
Śnieżnym a skrzącym światłem
Na wskroś przeszywając ją całą

Aż zafalowało
Wszystko w burdel
Jak niektôrym we łbach
Poprzewracało

Lilie wodne
I żabki na nich godne
Teraz pływały na brzuszku se
W wodzie rzeki głębokiej swobodnie

A serduszko Nimfy nadziewając
Zimnym niepokoikiem dygotało
Samotną ciszę tęsknoty zakłócając
Przeszywały jej mroki nocy

Skoki z miłości
Pełniąc z kosmicznej wysokości
Spadały na nią
Spadającą gwiazdą muskając ją
Platynowym pyłem ogonu
Którego ślad widniał na niebie

Długo jeszcze
Leszcze i kleszcze
Rozświetlając nimfę leżącą
Na pleckach niemo se na wodzie

Do snu kołysały ją pociesznie
Falą zabujaną
Gwiazdki te upadłe
Aby zasnęła
I w rzece miłosnej se
Utonęła

Nie wiedząc że tonie
W miłosnym tonie
W objęciach Morfa
Zapadła się
W nieśmiertelny sen

W głębiny rzeki seledynowej
Ròżą emocji mocnej
Zarumienioną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz