czwartek, 12 grudnia 2019

O Panie


Panie...

Rozpływam się
Absolutną miłością
Z całkowitą ufnością
Ku Tobie

Nic nie słyszę
Choć bluźnią
imię moję

Nic nie czuję
Choć rozszarpują ciało me
jak chleb

Nic nie pragnę
Choć pragnę
pić

A bardziej niż wody
W Cię się
stopić!

I Cię chłonąć łapczywie
By życie na zawsze me
zaspokoić.

Bo Tyś źròdłem
Z ktòrego pochodzę
Tylko Ty!

Dlatego to
Wszystko nic

W Twych objęciach
Pragnę odżyć!

By na zawsze
Przy Tobie być i żyć.

Cały i zdrowy
Choć przez śmierć
Zniweczony

Z woli Twej
Wiem że odrodzę się!
Cudem!

Boskim cudem!
I Tobą stanę się!
Bom Synem Bożym
Był i jest!

Bo Tyś we Mnie
Zadomowił się!

I we mnie Twa Boże
I płynie i trwa Boska krew!

Tak mocno!
W ramiona Twe pragnę!
Że duchem zionąc lgnę ku Cię!

Tak mocno!
Że stopię się w Cię!
Że jednością z Cię na zawsze!

I takie oto przemienienie będzie!
Stanę się z powrotem
Panem Bogiem!

Bom Nim był i jest!
Choć Wy nie uwierzyliście
Musiało dokonać się!

Mòj ukochany Ojcze!
Jednością z Tobą
Po wsze na zawsze

I Wy będziecie!
To dla Was
Wywalczyłem przecie!

Gdy ciało me kona
Mękę Tobie zawierzam
Gdy czuwasz nade mną
To podtrzymuję mnie

Dlatego mimo że boję się
Wizja Cię trzyma mnie
W dzielności w boleści tej

Im mocniej cierpię
Tym bliżej Cię
Zbliżam się!

Już nawet czuję Cię!
Więc wszystko to
Zniosę dla Cię i dla Ciebie!

Boży Narodzie
Z grzechu i zła
Wyswobodzę Cię!
W imię Boże!

Jak poròd to jest!
Rodzę się!
By odrodzić Ciebie i się
W człeczych sercach.

I dowòd udowodnić
Bożej Istoty
Ale czy pojmiesz?

Narodzie Boży
A zaślepiony?

Poczuj me oddanie!
I miłość ktòrą każdemu
Składam w ofierze

A jakże
W przecudownym
Boskim darze!

Wychodzę na wierzch
O Panie!

Ludzie!
Ginę by zrodzić się!

Wykluwam jak pisklę!
Jak nowonarodzone dziecię!

Ku Cię!
W niebiosa duszą!
Ciała katuszą ulatuję!

Dusza coraz lżejsza
Ku Tobie coraz wyżej
I wyżej się wznosi!

W Niebiosa radością
Choć na razie
Płaczem się zanosi

Złap mnie miłością Swą!
O Panie opanuj mnie!

Gdy w gorączce boleści wiję się!
I krwawię i płaczę za Cię

W Twe w ramiona!
Tylko tego pragnę!
Ostatecznie

Gdy ciało me kona
A dusza

Z niego wyswobodzona
Zmartwychwstanie odrodzona!

Gdy ku mnie otworzysz się
A ja na Cię o ukochany Panie
O już widzę Twą poświatę!

Oczyma wyzwolonej duszy mej
Wychwytuję Cię!
Wytężonym bòlem i czuciem

Jak wolny ptak w nieskończoność!
Pragnę oddać się ufnością Tobie!

Wybijam się do Cię!
W nieboskłony nieskończone!

By skrzydłami opieki Twej
Niebiańskiej rozpościerać ją
Nad każdym Twym stworzeniem
Tym jeszcze nienarodzonym
I tym zrodzonym z woli Twej.

Hej!
Czekam na Cię!
Zamknięty śmiercią
W ciemniczce mej
Na zmartwychwstanie!

A więc?
W czuwaniu trwajmy My!
Aż dzwony rozbrzmią Twą chwałę!
Głosząc Twe zwycięstwo
Zwycięstwo nad śmiercią!

Bo Tyś the best jest!
Bo Tyś życia
Wiecznością jest!

Na wieki wiekòw



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz