środa, 11 grudnia 2019

Śnię o Cię Boże


Śnię o Cię
o Boże
w mej oborze
o tej porze
o Boże
Ktòryś jest
czasem bliżej
czasem dalej
gdzieś
gdzie mi gorzej
i trwożniej jest
że aż mrę!
i nagle
ze śmierci tej
jak wybawiciel
wytrącasz mnie!
gdzie
w istocie czasem
jakiejś specjalnej
uwidaczniasz się
w istocie dla mnie
i dla niej wybranej
na drodze mej
pośròd istot
ktòre były
i ktòre będą
kiedykolwiek
właśnie wybrałeś te!
ten układ osobnikòw
ktòrzy otaczają mnie
chociażby o pierwiastunio
oddechu istoty tej
ktòra powoli zbliża się
lub już to zrobiła
i kiedy spotkam Cię
czuciem
przeczuciem
bo nawet nie wzrokiem
bracie lub siostro
to czuję
jak serduszko wariuje
krwawiąc łzą zołzą
bo odlatujesz
i znowu!
muszę wychwycić Cię!
mym serca wzrokiem
i duszy węchęm
bym mogła żyć jak Ty
na podobieństwo Twe
Panie
choć czuję jak szatan
mnie szczuje!
i Cię Panie
we mnie
i w Cię bracie
niweluje
i zagłusza
dlatego taka duchowa susza
bo sata
całkiem ciałkiem Cię
przygniata
i kradnie tym Nas w Nas
dlatego trza użyć na niego bata!
i zbesztać tego złego gada
trza go wyłuskać!
i oczyścić z niego siebie
i Ciebie
by być bliżej Ciebie Panie
by mieć więcej Ciebie Panie
Ciebie w siebie
bo im więcej tu
Ciebie Panie Boże
tym mniej jego
tego szkodnika zepsutego
a upadłego
trza z błota się podnosić
to takie naturalne
jak trza się myć jeść i pić
itd itd
aż ten sen nastanie
i nasze rozstanie
na wieki wiekòw a
jeśli w sata
bagnie bracie
pozostaniesz
to na zawsze!
będzie to rozstanie
chyba że ja
w gòwnie sata
ugrzęzně
to będziem w nim
razem
babrać się nędznie!
fajnie?
nie.
lepiej razem spotkać się
na zawsze
i po przezroczach
pachnących łąkach
pląsać radośnie
na cały kosmos
donośnie
nie?
AMEN




1 komentarz: