To są miłości opary
pewnej nieziemskiej pary.
Bòg dać może prawdziwą miłość
której opary będą całe niebo zalewać i po kosmosie sobie wiecznie płynąć
krwistą esencją słodko soczystą
jakby arbus rześki przemieszany z malinowowiśniowomlecznym nektarem z nutą aroni i esencją czarnej a kwaśnej słodyczą porzeczki tworząc z soku rwisto krwiste rzeczki w ktòre w pada nagle pomarańcz pomarańczy i cytryny kwasik gdzie cynamon i wanilia i miód i pęki ròż i kwiaty jaśminu i tulipanòw i bratkòw i fiołkòw ultrafioletu i aloesu łagodneģo z kokosem takim sosem zalane zostają miętowe płatki no i pelikany i łabędzi puch buch buch wysoko wysoko wybucha gejzer tego i wzbija się daleko w kosmos gdzie nie sięga ludzkie oko i w tym kosmosie czuć tę woń- miłosny pachnąconęcący ogień owocowo- mleczno- bajeczno-kwietno- ziołowy co aż wszystko wzdryga i porusza i drży gdy w dech zaciągają się dymkiem tym tego specyficznego kadzidła- wszystkie ziemskie stworzenia- nawet ameba co chce do nieba- pląsa se walca na fali słodkawej a rośliny okalające ją w morskiej łące wydzielają śliny pachnące i te wydzieliny unoszą się z falą by z powrotem upaść na ziemię koñcząc żywot morską pianką blanką. I z powrotem bal fal- unoszą sięm te fale wspaniale wysoko by objąć zakochaną parę w swe posiadanie ci co w morzu się kąpią by ich w głębiny swej morskiej krainy pochłonąć by chłonąć i chłonąć ich miłosną rozkosz, ktòra rozpływa się blaskiem w ciszy tętniącego a bijącego o fale te słodkie słoneczka co podgrzewa ich zapały aż do tchu utraty tych nieziemsko zakochanych a później rozświetla ich lice srebrzyste księżyca gdzie gwiazdki z nieba przyświecają i srebrzyte cudo na nich zsyłają a oni ci zakochani w tej połaci tak sobie trwają i z miłości wręcz łkają i zaczynają siě żreć aż do samej kości i się w glebie razem za rączki chowają i zasypiają bez żalu i bolączki. Kuniec dobranocki. Morfik już mi maha i Tobie wyrywając nas z Tych objęć by w jego oddać ramiona wać na chwilunie bo w tamtej krainie znòw nastanie panowanie miłości naszej na zawsze i we śnie i na jawie. Bo Bòg jest wszědzie z Nami i On to nam wszystko daje- oł je. Dlatego trza być Mu oddanym by nie zabrał tego co z miłości podarował Nam na zawsze, trza dbać o ten podarek. A szatanek niech stuknie się z zawiści w swą piekielną banię i rogiem skaleczy się i oby z tego nie wyleczył się a zginął by odrodzić się jako skruszony Anioł- sługa boży, ktòry w koñ cu się przed Nim ukorzy. I będzie jak być powinno a nie jak nie powinno. Tak czy inaczej. Bo to Bòg panuje i On jedyny o tym decyduje. Bo to wszystko Jego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz